Robert Lewandowski sezon klubowy miał bardzo udany. Choć w Europie Barcelona zaprezentowała się bardzo słabo, to Superpuchar Hiszpanii, mistrzostwo Hiszpanii i tytuł króla strzelców LaLigi to łupy, który spokojnie można uznać za sukces polskiego napastnika już w pierwszym sezonie w nowym klubie. Niestety, w meczach reprezentacji już tak dobrze Lewandowski sobie nie radził i mimo dobrych występów w Barcelonie, piłkarz boryka się ze sporymi problemami wizerunkowymi. Ostatnio postanowił nawet wypowiedzieć wojnę... memom, które wyśmiewały koniec jego współpracy z firmą Oshee. Zdaniem eksperta działanie to było najgorszym z możliwych.
Ekspert nie zostawia suchej nitki na akcji Lewandowskiego. Piłkarz tylko strzelił sobie w kolano
Zdaniem Wojciecha Kardysia, eksperta komunikacji internetowej i marketingu, wizerunek Roberta Lewandowskiego mocno zmienił się w ostatnim czasie. – Jego wizerunek na przestrzeni lat był bardzo mocno eksploatowany, aż tolerancja na jego twarz, która zareklamuje wszystko od szamponów po rowery, się skończyła. Brak sukcesów implikuje mniejszą liczbę kontraktów reklamowych i jest to zupełnie normalne. (Jego komunikacja – przyp. red.) stała się bardziej oficjalna, korporacyjna, a mniej ludzka, sportowa – mówi Kardyś w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Zdaniem tego eksperta Lewandowski został również słabo wykorzystany wizerunkowo przez Barcelonę i choćby ogłoszenie jego transferu nie wykorzystało całego potencjału tej transakcji. Negatywnie ocenił także koniec współpracy z firmą Oshee. – Kontrakt się skończył i podobno nie chciał go przedłużyć. Według mnie to dziwne zachowanie. Nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiemy, jak było naprawdę. I faktycznie, zastąpienie Lewandowskiego Igą Świątek to kolejny strzał w wizerunkowe kolano piłkarza. Dla Oshee to fenomenalne zagranie, bo doskonale wyczuli trendy. Dla Roberta to kolejna reklamowa "żółta kartka", która daje wrażenie, że jego wizerunek nie jest już na topie, a marki zamieniają go na "lepszy model" – ocenia Kardyś, który nie zostawił też suchej nitki na akcji Lewandowskiego, który próbował wygrać z memami pojawiającymi się w internecie na temat wspomnianego końca współpracy z Oshee.
– Memy są częścią internetu czy nam się to podoba, czy nie — żyjemy nimi. Atakując humor, sami wystawiamy się na pośmiewisko. Po co to było Lewandowskiemu? Jaki miało to cel? Nie mam pojęcia, kto mu doradza wizerunkowo, ale rozmawiając z osobami w branży, do dzisiaj nie wiemy, co chcieli tym prostowaniem memów uzyskać. Co innego, jakby Robert sam udostępnił mema z nim. Może nawet w jakiś zabawny sposób sprostować nieprawdziwe informacje, kreatywniej to ugryźć. To kolejna skaza na jego, już mocno nadszarpniętym, wizerunku. Teraz dał się poznać jako osoba bez krzty humoru, poważna i korporacyjnie agresywna. Zupełnie bez sensu – mówi bez ogródek ekspert w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.