Długo wydawało się, że Izraelczycy na Słowenii wreszcie dopiszą do swojego konta arcyważne trzy punkt w walce o awans na mistrzostwa Europy w 2020 roku. Po nie najlepszej pierwszej połowie w swoim wykonaniu szybko objęli prowadzenie 2:1, ale ostatecznie nie udało się im wywieźć z Lublany nawet punktu. To rozwścieczyło szkoleniowca gości, Andreasa Herzoga, który swojej furii nie zamierzał ukrywać ani w szatni, ani przed kamerami.
Austriak najpierw nie ukrywał swojej złości w pomeczowych wywiadach. - Niby było dobrze, a i tak straciliśmy bramki! Brak nam profesjonalizmu! Wystarczy spojrzeć na gola, którego straciliśmy pod koniec meczu. To chore! Ja można było dopuścić do dośrodkowania w pole karne? - grzmiał Herzog w rozmowie z izraelską telewizją KAN.
- Ciągle tylko gadamy o naszych marzeniach, o awansie na Euro, ale trzeba się skupić na robocie na boisku. Popełniamy głupie błędy i przegrywamy - kontynuował z wściekłością szkoleniowiec.
Polecany artykuł:
Na tym jednak się nie skończyło. Według relacji portalu stern.de trener miał wpaść do szatni i ciskać butelkami, a nawet złamać stół rzucając nim o szafę! Przy tym wszystkim obrażał piłkarzy swojego zespołu, a niektórzy z nich nie wytrzymali napięcia i uronili łzy. Pomimo próśb ze strony włodarzy izraelskiej federacji, całej sprawy nie udało się całkowicie zatuszować i wyszła ona do mediów.
Na cztery kolejki przed końcem kwalifikacji, Izrael ma 8 punktów i traci do drugiej aktualnej Słowenii 3 "oczka".