Dla kibiców obrzydliwe zachowania Loewa to nic nowego, bo już kiedyś kamery przyłapały go na dłubaniu w nosie czy wąchaniu potu spod pach. Ostatnio jednak przeszedł sam siebie, bo grzebał... w spodniach! Chwilę po meczu filmiki z tego zdarzenia obiegły sieć, a selekcjoner Niemców stał się pośmiewiskiem całego piłkarskiego świata. Możecie zobaczyć je TUTAJ.
Federacja piłkarska naszych zachodnich sąsiadów uważa jednak, że jest to element spisku, który ma na celu sianie zamętu w szeregach mistrzów świata. DFB (Niemiecki Związek Piłki Nożnej) wystosował nawet list do UEFA, w którym skarży się na całą sytuację - Jak to możliwe, że Unia Europejskich Związków Piłkarskich pozwala na emitowanie obrazów, które wystawiają trenera mistrzów świata na pośmiewisko? - pyta tamtejsza federacja.
Niemcy uważają, że pokazanie Loewa w tych mało sprzyjających okolicznościach jest zamierzonym działaniem, bo obraz ze wszystkich kamer na stadionie kontrolowany jest przez odpowiednią osobę, która sprawdza podgląd na monitorach i decyduje o tym, co kibice widzą na ekranach telewizorów. Zwykle to ten człowiek ukrywa przed widzami gorszące sceny ze stadionów czy nieprzyzwoite reklamy, ale w przypadku Loewa się na to nie zdecydował. Cała spiskowa teoria jest jednak mocno naciągana, a największym winnym całej sytuacji jest sam selekcjoner Niemców, który nie potrafił utrzymać rąk na wodzy. No cóż, zdarza się najlepszym. A "Jogiemu" szczególnie często.