Euro 2016. Mama Grzegorza Krychowiaka: Przepadał za pierogami i kanapkami z ketchupem [ZDJĘCIA]

2016-06-09 9:12

Bawił się resorakami, które dostawał od cioci. Nie przepadał za klockami. Oglądał z powtórek disco polo i filmy Disneya. Do szkoły kazał sobie robić kanapki z ketchupem. O dzieciństwie lidera reprezentacji Polski Grzegorza Krychowiaka (26 l.) opowiada nam jego mama Grażyna.

Pani Krychowiak mówi, że od dziecka piłka byłam ulubioną zabawką jej syna. - Zawsze i wszędzie mu towarzyszyła, a od trzeciego roku życia nie rozstawał się z nią - wspomina. - Gdy był starszy, to wiedziałam, że po szkole nie robi nic złego, bo na pewno jest na boisku. Jednak gdy raz długo nie wracał do domu, to zaczęłam się denerwować. Mąż mnie uspokajał. W końcu poszłam sprawdzić co się z nim dzieje. Gdzie był? Kopał sobie sam na szkolnym boisku. Jak był mniejszy, to bardzo lubił bawić się samochodami. Ciocia Ala przywoziła mu nowe resoraki. Gdy mu się zepsuły, to ja mu z dwóch zrobiłam jeden. Byłam taka Zosia-Samosia. Zawsze w niedzielę mąż nagrywał na wideo program disco polo. Potem syn lubił sobie to oglądać. Podobnie, jak bajki Disneya.

W szkole wychowawcy zwracali uwagę na temperament kadrowicza. - Nauczycielki powtarzały, że Grzegorz jest dzieckiem bardzo dynamicznym, ruchliwym i z temperamentem. I przez ten temperament ocenę ze sprawowania miał niższą. Nie przejmowałam się tym, przecież dzieci muszą się wyszumieć. Odnosił sukcesy w sporcie, z każdych zawodów przywoził dyplomy i nagrody. Raz dostał nawet rower. Był zawzięty, ale pozytywnie. Za wszelką cenę chciał wygrać. I w biegach też były niezły. Podobnie, jak mama, która w młodości trenowała lekkoatletykę.

Reprezentant Polski dba o dietę, ale ma słabość do pierogów. - Zajada się nimi w każdej postaci - zdradza mama piłkarza. - Z twarogiem, na słodko, z truskawkami, z kapustą. Pierogi przypadły do gustu także Celii, jego dziewczynie. Grzegorz lubi także bigos i sałatkę jarzynową. Gdy był mały, to życzył sobie, abym mu robiła kanapki z ketchupem. Powiedział, że nie pójdzie bez nich do szkoły. Tłumaczyłam, że inne dzieci pomyślą, że w domu jest biednie. Ale nie słuchał. Mówił, że on je lubi, ale w końcu mu się przejadły - uśmiecha się. Krychowiak w młodym wieku opuścił dom rodzinny i wyjechał do Bordeaux. - Nie docierało do mnie, gdzie jest ta Francja - wspomina. - Pytałam męża: Edzik, jak to sobie wyobrażasz? Bałam się o syna, bo w życiu różnie bywa. To daleko od domu, ale w końcu się oswoiłam. Syn często dzwonił, nie widać było po nim, że się czegoś lęka. Grzegorz ma łatwość przyswajania się do nowych miejsc. Bo on nie boi się ludzi, jest otwarty. Przyznam, że mnie podczas tych rozmów smutno było...

Ojciec reprezentanta Edward zdradził nam, że jego żona ogląda mecze... przez dziurkę od klucza. - Występami syna bardzo się denerwuję - potwierdza pani Grażyna. - Serce podchodzi mi do gardła. Jak wygrywamy, to wtedy częściej przesiaduję w pokoju i zerkam w telewizor. Po meczu z Brazylią na MŚ do lat 20 w Kanadzie tak mi zostało. Prowadziliśmy 1:0 po golu syna, a sędzia doliczył wtedy 5 minut. W domu mamy 13 schodków na piętro. Wie pan ile przez te 5 minut kursów po nich zrobiłam? Tak to przeżywałam.

Pani Grażyna chwile niepokoju przeżyła także po finale Pucharu Króla, gdy okazało się, że Krychowiak ma kontuzję kolana. - Rozmawialiśmy rano i syn nic nie wspomniał - opowiada. - Czuję, że nie chciał mnie denerwować. O urazie dowiedziałam się z telewizji. Aż się wtedy popłakałam. Bo to byłaby wielka niesprawiedliwość, żeby w ostatniej chwili z powodu kontuzji syn wypadł z kadry i nie pojechał na mistrzostwa. Chciałabym, aby drużynie na EURO poszło jak najlepiej. Wierzę w nich, w końcu eliminacje przeszli jak burza. Stać ich na sukces - ocenia Grażyna Krychowiak.

Najnowsze