Biało-czerwoni na mistrzostwach Europy do lat 21 spisują się rewelacyjnie. Mimo że trafili do bardzo mocnej grupy, są na najlepszej drodze do awansu do półfinału. Zwycięstwo z Włochami było ogromną sensacją. Takiego rezultatu spodziewał się mało kto. Polacy w środowe spotkanie włożyli mnóstwo sił.
Ze względu na to, że to rywale częściej utrzymywali się przy piłce i atakowali niemal przez całe spotkanie, podopieczni Czesława Michniewicza musieli przebiec mnóstwo kilometrów. Dobre przygotowanie kondycyjne było tu kluczowe. A warunki nie były łatwe, bo we Włoszech również panują upały.
Okazuje się, że sporą rolę mogło odegrać jedno urządzenie. Kilka dni temu selekcjoner reprezentacji narzekał na skwar, jaki panuje w szatni. - Gdy przyjechaliśmy na przedmeczowy trening, było w niej ponad 30 stopni. Nie byliśmy w stanie tam wytrzymać, są w niej tylko dwa malutkie wiatraczki, dlatego wcześniej wyszliśmy z niej na murawę. Może organizator do tego czasu rozwiąże ten kłopot. Taki mecz powinien być rozgrywany w najlepszych warunkach - powiedział Michniewicz.
Organizatorzy pozostali jednak głusi na apel trenera. Ale jak Polak chce to potrafi i tak było tym razem. Polska federacja sama rozwiązała ten problem, jak poinformował trener Michniewicz w rozmowie z TVP Sport. W szatni wylądował przenośny klimatyzator. - Urządzenie zakupił PZPN i wstawił nam dziś po południu do szatni - wyznał szkoleniowiec. A że detale w piłce nożnej mają znaczenie, być może klimatyzator miał wpływ na to, że Polacy doskonale wytrzymali spotkanie pod kątem fizycznym.