Borucowi zupełnie wysiadła psychika i Leo Beenhakker (67 l.) uznał, że nie ma sensu dalej się z nim męczyć. - Po tym, co wydarzyło się w meczu z Irlandią, wspólnie z Arturem zdecydowaliśmy, że będzie dla niego lepiej, jeśli opuści zgrupowanie i wróci do Glasgow. Boruc jest bardzo przejęty swoją rolą w meczu z Irlandią i tym, co zaprezentował - powiedział Leo Beenhakker. Dokładnie wyglądało to tak, że wczoraj rano Leo spotkał się z Arturem i oświadczył mu, że nie dość, że nie zagra, to nawet nie usiądzie na ławce. Trener pozostawił piłkarzowi decyzję - trybuny albo wyjazd do domu. Boruc wybrał to drugie.
Po wyjeździe Artura zostało dwóch bramkarzy - Fabiański i Łukasz Załuska. Jeśli "Fabian" znów nie dostanie biegunki, to zagra, co może być... dobrą wróżbą. W poprzednim meczu z San Marino to on stał w bramce i obronił nawet karnego.
- Chcemy wygrać dla siebie i trenera Beenhakkera. Nikt z nas nie będzie grał przeciwko niemu, bo jesteśmy zadowoleni ze współpracy. Nie ma się co załamywać. Jeśli pokonamy San Marino, to wciąż będziemy się liczyć w walce o awans - powiedział Fabiański. - Bardzo stęskniłem się za piłką, chciałem już wyjść na boisko. Ale Borucowi źle nie życzę. Rozmawiałem z nim. Chciałbym, aby u niego wszystko jak najszybciej wróciło do normy - przyznał nowy numer jeden polskiej bramki.
- O tym, że Artur wyjechał, dowiedzieliśmy się w trakcie śniadania. Na szczęście Boruc to twardy gość, da sobie radę - dodał Łukasz Załuska, przyjaciel Artura.