Fernando Santos oficjalnie objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski 24 stycznia, ale na dobre rozpoczął pracę dwa tygodnie później. 7 lutego przyleciał do Polski ze stertą walizek i od tamtej pory nie może narzekać na nudę. Niemal każdą chwilę poświęca na przygotowania do pierwszego meczu w nowej roli, który już 24 marca odbędzie się z Czechami. Portugalczyk na żywo obejrzał już trzy mecze Ekstraklasy, a także spotkał się w Barcelonie z Robertem Lewandowskim. W planach ma kolejne podróże na mecze kadrowiczów, z kolei w wolnych chwilach rozgląda się za nowym mieszkaniem w Warszawie. Praca 68-latka ruszyła pełną parą, jednak okazuje się, że jeden z priorytetów selekcjonera może legnąć w gruzach.
Fernando Santos obejdzie się smakiem? Może otrzymać bolesny cios
Od samego początku współpracy z Santosem głośno mówiło się o tym, że do jego sztabu szkoleniowego ma dołączyć co najmniej jeden polski asystent. Najpoważniejszymi kandydatami byli Łukasz Piszczek i Tomasz Kaczmarek, ale najnowsze wieści nie są kolorowe. W mediach pojawiły się doniesienia, że Piszczek zrezygnował ze współpracy z selekcjonerem, a podobny głos w tej sprawie zabrał były szkoleniowiec Lechii Gdańsk!
- Na dzisiaj nie jest to temat najbardziej aktualny - przyznał Kaczmarek w rozmowie z portalem Meczyki.pl. Na spotkanie z Santosem zaprosił go sam prezes PZPN, Cezary Kulesza. - To był jego pierwszy dzień w Polsce. On miał milion rzeczy na głowie. I ogólnie to nie były to jakieś obszerne rozmowy - dodał 38-latek o przebiegu rozmów. Cały temat skończył się na jednej rozmowie w Warszawie i nie miał kontynuacji. Mało prawdopodobne wydaje się obecnie, żeby to Kaczmarek lub Piszczek dołączył do sztabu Santosa, a wedle informacji TVP Sport najpoważniejszym kandydatem jest teraz Marek Saganowski.