Charakterystyka drużyny
Patrząc po eliminacjach: mocna lub bardzo mocna drużyna. Patrząc po potencjale kadrowym: wyższa klasa średnia europejska. Potencjał do sprawienia sporej niespodzianki. Być może nawet poziom ćwierćfinałów turnieju. Być może, bo po Austriakach spodziewać można się właściwie wszytkiego.
Kluczowa powinna być strefa środkowa. Centralna część boiska. To tam Austriacy posiadają największy potencjał. I spore indywidualności. Liderem jest oczywiście 23-letni David Alaba, gwiazda Bayernu Monachium. W Bawarii grywa jako lewy obrońca, bywa stoperem, w kadrze natomiast spełnia rolę rozgrywającego i defensywnego pomocnika. Inaczej rzecz ujmując, Austriak to prawdopodobnie jeden z bardziej uzdolnionych, a na pewno najbardziej obecnie uniwersalnych graczy na świecie.
Ale to tylko jeden z elementów. Obok Alaby są inne. 27-letni Marco Arnautović w młodości miał być nowym Zlatanem Ibrahimoviciem. Dziś został już tylko podobny wzrost, ale w Stoke City nie zawiódł. 28-letni Zlatko Junuzović należy do liderów Werderu Brema. 22-letni Alessandro Schopf szybko zdobył miejsce w składzie Schalke 04 Gelsenkirchen, do którego trafił w styczniu tego roku. 28-letni Julian Baumgartlinger to serce i płuca FSV Mainz, a 27-letni Stefan Ilsanker latem będzie się szykował do podboju niemieckiej ligi w barwach przebogatego RB Lipsk. Pewniakiem na skrzydle pozostaje również doświadczony 29-letni Martin Harnik, rezerwowy VFB Stuttgart.
Dorzucając do tego mistrza Anglii, lewego defensora Leicester City, 30-letniego Christiana Fuchsa, 25-letniego stopera Dynama Kijów Aleksandara Dragovicia - duża klasa! - czy 29-letniego Floriana Kleina, prawego obrońcę VFB Stuttgart, dostajemy solidny zespół, zdolny zepsuć wieczór niemal każdej ekipie świata. A przecież jest jeszcze atak, gdzie rolę głównego snajpera powinien spełniać 32-letni Marc Janko. Niegdyś snajper RB Salzburg, który po wojażach w dalekiej Australii, wrócił do ulubionej ligi szwajcarskiej, do FC Basel. Jego bezpośrednim zmiennikiem zostanie natomiast zapewne Rubin Okotie, którego z występów w Austrii Wiedeń świetnie pamiętają polscy fani i który w mijającym sezonie mieszkał w Monachium. Tyle że nie grał w Bayernie, a w TSV 1860.
Zagadką pozostaje natomiast obsada bramki. W eliminacjach pewniakiem był 32-letni Robert Almer, golkiper Austrii Wiedeń. Przeciętniak. W towarzyskich spotkaniach grywał już jednak 31-letni Ramazcan Ozcan z Ingolstadt. Ostatecznie, na kogo postawi Koller, możemy tylko zgadywać.
Przewidywany skład
Robert Almer (32 lata, Austria Wiedeń) - Florian Klein (29, VFB Stuttgart), Aleksander Dragović (25, Dynamo Kijów), Martin Hinteregger (23, Borussia MG), Christian Fuchs (30, Leicester City) - David Alaba (23, Bayern Monachium), Zlatko Junuzović (28, Werder Brema), Julian Baumgartlinger (28, FSV Mainz) - Marco Arnautović (27, Stoke City), Martin Harnik (29, VFB Stuttgart), Marc Janko (32, Basel)
Gwiazda drużyny: David Alaba (Bayern Monachium, 23 lata, 42A - 11 goli)
Wiemy ile jest wart. Bayern jeszcze przed Euro 2016 odrzucił ofertę Realu Madryt. Królewscy zaproponowali za reprezentanta Austrii 50 milionów euro. Zbyt mało, by przekonać Bawarczyków. Wiemy też, że potencjał ma ogromny, a od pięciu sezonów stanowi o sile monachijskiej machiny.
Nie wiemy natomiast najważniejszego. Kim tak naprawdę jest David Alaba. Obrońcą? Lewym, środkowym? Pomocnikiem? Defensywnym, ofensywnym, bocznym? Tak uniwersalnego - i naturalnego na każdej nowej pozycji - piłkarza w Europie do tej pory nie było. Pep Guardiola chyba również nie znał odpowiedzi na najważniejsze pytanie, bo z 23-latka uczynił przedmiot eksperymentów. Rozgrywający środkowy obrońca z zadaniami ofensywnymi - przyznacie, byle komu takiej roli przypisać Hiszpan nie mógł.
Nic dziwnego, że Austriak do końca pozostawał wiernym szeregowym Pepa. - On wymyślił futbol na nowo - stwierdził nawet. Na turnieju we Francji przekonamy się, co naprawdę potrafi Alaba. Na razie dawał wśród gwiazd Bayernu ledwie próbkę możliwości. Ogromną. Szybkość, technika, precyzja, mocne uderzenie z dystansu, ze stałego fragmentu gry - jeśli w piłce nożnej terminologia "piłkarz kompletny" to coś więcej, niż tylko banał wygłaszany w studiu, to odnosi się ona bezpośrednio do gwiazdora Austriaków.
Selekcjoner: Marcel Koller
Szwajcar. Piłkarz? Bardzo dobry. Reprezentant Szwajcarii. Uczestnik kontynenalnego turnieju w 1996 roku, gdy Helweci - mając w ataku duet marzeń: Stephane Chapuisat, Kubilay Turkyilmaz - nie zawojowali Europy. Odpadli już w fazie grupowej. Później szkoleniowiec.
Daleki od miana wielkiego. Dwukrotny mistrz ligi szwajcarskiej. Z FC Sankt Gallen, później z Grashoppers. To były mocne ekipy. Faworyci rozgrywek. Triumf nie był przypadkiem. Sukcesem szkoleniowym nazwać to trudno. Raczej zdaniem egzaminu. Co innego przygoda z Bochum, już w Niemczech, gdzie Koller wprowadził zespół do Bundesligi, a później straszył faworytów. Na początku. Im dalej w las, tym było gorzej. Jesienią 2009 roku, po serii masowych protestów, Szwajcara w końcu zwolniono, a chętnych na rynku zabrakło.
Zgłosili się dopiero Austriacy. Cele miał jasno sprecyzowane. W skrócie: nie zbłaźnić się. I udało mu się z nawiązką. Nie dość, że zespół z centralnej części Starego Kontynentu wreszcie przestał sprawiać fanom niespodzianki, to jeszcze w cuglach awansował na Euro 2016. Prezentując futbol, który wielu fachowców uznało za jeden z najlepszych w Europie. Główna zasługa Kollera? David Alaba jako środkowy pomocnik i rozgrywający. To on, a nie Pep Guardiola, jako pierwszy pozwolił 23-latkowi wziąć odpowiedzialność za rozgrywanie piłki. Jak pokazały kwalifikacje - to był dobry wybór.
Historia
Jeden medal mistrzostw świata. Dwa ćwierćfinały. Sześć startów. Jedna przygoda z turniejem o mistrzostwo Europy - gdy akurat UEFA przyznała Austriakom miano gospodarza. Austriaków trudno określić mianem czołowej ekipy Starego Kontynentu.
Sukcesy? Lata 30. Wunderteam. Matthias Sindelar, Josef Smistik, Walter Nausch - to była absolutna potęga. Nieszczęśliwa, bo przegrana, ale drużyna, która wpisała się w historię futbolu. W tamtych latach to Austriacy uczyli futbolu Niemców. Bili ich niemiłosiernie, a sytuację zmieniła dopiero II Wojna Światowa. Wcześniej niewielki kraj w centralnej cześci Europy zdążył jednak mocno namieszać. Piłkarze Hugo Meisla otarli się o medal mundial, stanęli też na najniższym stopniu podium podczas igrzysk w Berlinie. Złoto pozostało nieosiągalne, a historię niezwykłego teamu zwieńczyła tragedia. Tajemnicza śmierć Sindelara. Ciało znaleziono w domu. Sprawców nie odnaleziono. Plotki głoszą, że była to zemsta III Rzeszy. Austriak odmówił gry w kadrze nazistów, więc ci potencjalnego rywala po prostu się pozbyli.
Futbol totalny. Przypisywany Holendrom. Niesłusznie. Tak grał Wunderteam. Tak grała Austria po wojnie. Wśród nich - Ernst Happel, jedna z legend tamtejszego futbolu. To on postawił później - w latach 60. - fundamenty potęgi "Oranje". Nauczył Pomarańczowych bronić i atakować całym zespołem. Jego uczył znowu Walter Nausch, zdobywca trzeciego miejsca na świecie w 1954 roku. A z ówczesnych materiałów korzystały również kolejne pokolenia. Tworząc wokół zespołu austriackiego mit ofensywnej machiny, grającej może nie tyle efektywnie, co niezwykle efektownie. Hans Krankl, Toni Polster - to byli czołowi napastnicy świata.
Niestety, za indywidualnościami nie szły kolejne drużyny, a po ćwierćfinałach mistrzostw świata na przełomie lat 70. i 80. - fenomenalny napastnik Hans Krankl, snajper nawet Barcelony! - przyszły koszmarne występy w latach 90. i degrengolada w XXI wieku. Wieku, w którym na wielkiej imprezie piłkarze z Austrii zdobyli ledwie jeden punkt.
Z Polską. W okolicznościach, o których trudno zapomnieć. Po asyście Howarda Webba i bramce doświadczonego Ivicy Vasticia. Czy we Francji wreszcie uda im się zdobyć pierwszego w XXI wieku gola z akcji na wielkim turnieju?