Gancarczyk: Powinienem wybić tę piłkę

2009-10-15 13:04

Największym pechowcem środowego spotkania reprezentacji Polski ze Słowacją był obrońca Lecha Poznań, Seweryn Gancarczyk. To po jego samobójczym strzale na początku meczu padła jedyna bramka, która zapewniła Słowakom historyczny awans na mistrzostwa świata.


Po końcowym gwizdku Gancarczyk nie załamywał się feralnym zagraniem, ale równocześnie nie szukał usprawiedliwień:

- Nie ma się co załamywać. Jeszcze wiele spotkań przede mną, to nie było ostatnie. Koledzy zachowali się w stosunku do mnie bardzo ładnie. Nie chcę się tłumaczyć warunkami pogodowymi. Powinienem wybić tę piłkę bez względu na to, czy byłby deszcz, śnieg czy słońce. Jako reprezentant i zawodnik grający na wysokim poziomie, powinienem wybić tę piłkę na rzut rożny.

Gancarczyk zdradził, że nie jest to jego pierwszy samobój strzelony w taki sposób: - Kiedyś grając w Metaliście tak samo strzeliłem samobója. To był w ogóle feralny mecz, nie tylko ja strzeliłem samobója, a przegraliśmy chyba 0:5 czy 0:6. Przeciwnikowi wszystko wpadało do bramki, a nam nic. Co nie zabija, to wzmacnia. Będę miał lekcję po tym meczu i mam nadzieję, że teraz będę strzelał przeciwnikom, a nie sobie.

Obrońca "Kolejorza" nie zgodził się ze stwierdzeniem, że słabsza forma drużyny klubowej mogła odbić się na jego występie w kadrze: - Dla mnie to nie ma znaczenia. Lech to jedna drużyna, a reprezentacja inna. Grałem tutaj z całkiem innymi zawodnikami. Nie można mówić, że słaba postawa Lecha wpłynęła na postawę reprezentacji.

W spotkaniach z Czechami i Słowacją czwórkę obrońców "Biało-czerwonych" stanowili gracze z polskiej Ekstraklasy. To całkiem inna sytuacja niż za czasów Leo Beenhakkera, który sięgał po graczy z zagranicy: - Na pewno jest to duża różnica. Byli to praktycznie wszyscy nowi zawodnicy, którzy nie grali za kadencji trenera Beenhakkera. Trener Majewski zestawił nowy blok obronny. Nie wypadło tak jakbyśmy tego sobie życzyli. Defensywa jest rozliczana ze straconych bramek, a przeciwnicy strzelili nam w tych meczach trzy.

Zdaniem Gancarczyka, Polska rozegrała nienajgorszy mecz, w którym brakło jej skuteczności: - Po bramce cofnęli się i próbowali grać z kontry. W pierwszej połowie jeszcze im to jakoś wychodziło, ale w drugiej praktycznie nie istnieli. My atakowaliśmy, mieliśmy przewagę, ale szkoda niewykorzystanych sytuacji.

Na koniec lewy obrońca reprezentacji Polski odniósł się do atmosfery opustoszałego Stadionu Śląskiego: - Szkoda, że trybuny były puste. Jednak wspominałem już wcześniej, że taki mamy zawód i musimy grać z pełnym zaangażowaniem przy 50 tysiącach widzów i przy tysiącu.

Najnowsze