Z prostej przyczyny. Biało-czerwoni znowu zaprezentowali dwie twarze. Najpierw tą tragikomiczną. Koszmarną. W pierwszych trzech kwadransach nasi zawodnicy nie potrafili nie tylko przejąć inicjatywy w środku pola, ale również opanować sytuacji przed własnym polem karnym. Rywale biegali, a nasi sprawiali wrażenie, jakby z podobnym zachowaniem przeciwników spotkali się pierwszy raz w życiu. Kompletnym fiaskiem okazał się zwłaszcza pomysł z wystawieniem Krzysztofa Mączyńskiego.
Gruzja rozbita! Polska wygrywa w Tbilisi 4:0!
Piłkarz Guizhou Renhe zasłużył bowiem na miano Adama Hofmana polskiej kadry. Potwierdził przylot na mecz, zgodził się na grę w pierwszej jedenastce, stanął do hymnu, a po chwili... zniknął. Tak jakby porwało go UFO. W pierwszej odsłonie Polacy musieli radzić sobie w "dziesiątkę". Grzegorz Krychowiak biegał, zdzierał kolana, faulował, a w tym samym czasie były zawodnik Górnika Zabrze podziwiał chmury. Staraliśmy się zlokalizować jego pozycję - o zadaniach nawet nie wspominamy - ale nie daliśmy rady.
Po trzech kwadransach mogliśmy mieć jak najgorsze przeczucia. Bezbramkowy remis zawdzięczaliśmy bowiem tylko i wyłącznie rywalom oraz ich marzeniom o podbiciu kosmosu. Dystans do bramki Wojciecha Szczęsnego ich nie ograniczał. Dwadzieścia metrów? Dziesięć? Gdyby za bramką Polaków postawić wieżowiec, na piątym piętrze potrzebny byłby szklarz.
Gruzja - Polska w obiektywie fotoreporterów! [ZDJĘCIA]
Od katastrofy uratował nas arbiter i gwizdek kończący pierwszą odsłonę. Piętnaście minut okazało się bowiem wystarczające. Adam Nawałka poukładał grę reprezentacji, nakazał Kamilowi Glikowi oraz Grzegorzowi Krychowiakowi częste wizyty w polu karnym rywali i... mur rywali runął.
Duet z Torino oraz Sevilli zapewnił nam trzy punkty. Najpierw asystował ten drugi temu pierwszemu. Po 20 minutach role się odwróciły, a kibice na stadionie w Tbilisi zrezygnowali z dalszego podziwiania swoich pupili. Tym bardziej, że już po chwili Sebastian Mila zdjął "pajęczynę" z okienka bramki Giorgi Lorii i stało się pewne, że nasi reprezentanci po raz pierwszy od 2007 roku sięgną z poważnym rywalem - umówmy się, z "zawodowcami" - po trzy punkty w meczu wyjazdowym.
Polacy liderami grupy eliminacyjnej! Cztery mecze, dziesięć punktów!
W ostatnich sekundach starcia potwierdziło się coś jeszcze. Wreszcie doczekaliśmy się dwóch napastników na poziomie międzynarodowym. Duetu marzeń. Robert Lewandowski oraz Arkadiusz Milik w dotychczasowej części kampanii eliminacyjnej strzelili siedem z piętnastu bramek naszej kadry.
Czy podobnie udana jesień wystarczy, by w 2016 roku zameldować się we Francji na mistrzostwach Europy? Mamy taką nadzieję. W czterech pierwszych meczach eliminacji tak udanie startował tylko Jerzy Engel i jego "Orły" na przełomie 2000 i 2001 roku. Jak to się skończyło, wszyscy pamiętamy.
Gruzja - Polska 0:4 (0:0)
Bramki: Glik 51, Krychowiak 71, Mila 73, Milik 90
Gruzja: Giorgi Loria – Ucha Lobżanidze, Solomon Kwerkwelia, Akaki Chubutia, Gia Grigalawa – Murtaz Dauszwili, Guram Kaszia – Jano Ananidze (59. Tornike Okriaszwili), Dżaba Kankawa, Aleksander Kobachidze (87. Nika Dzalamidze) – Lewan Mchedlidze (68. Giorgi Chanturia)
Polska: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Artur Jędrzejczyk – Krzysztof Mączyński (66. Tomasz Jodłowiec), Grzegorz Krychowiak – Kamil Grosicki (69. Maciej Rybus), Sebastian Mila (86. Karol Linetty), Arkadiusz Milik – Robert Lewandowski
Żółte kartki: Kankawa, Lobdżanidze - Jodłowiec, Glik, Linetty
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail