"Super Express": - Jakie nastroje w Lille przed "polskim meczem" z Trabzonsporem?
Ireneusz Jeleń: - Jesteśmy źli i sfrustrowani, bo w ostatnich spotkaniach sytuacja za często wymykała się nam spod kontroli. Licząc Ligę Mistrzów i ligę francuską, zremisowaliśmy cztery ostatnie mecze, nieraz frajersko tracąc gole w końcowych sekundach. Tak być nie może.
- Grasz coraz więcej, ale bramki dla Lille wciąż nie strzeliłeś. Choć okazje były
- W debiucie zagrałem 5 minut, potem było 25, a w sobotę po raz pierwszy wyjściowy skład i 70 minut. Ale nie mam jeszcze "powera", tej formy, z której mnie znają we Francji. Nie da się zatuszować kilkumiesięcznej przerwy. Brakuje mi czucia piłki, pewności siebie, spokoju pod bramką. Takie okazje, jakie miałem w ostatnich meczach, to za czasów gry w Auxerre wykorzystywałem z zamkniętymi oczami. A w Lille jeszcze nic nie wpadło.
- Klub daje ci więcej czasu na aklimatyzację czy są zaniepokojeni, że nie strzelasz?
- Nie ma żadnej nerwówki. Lille to zupełnie inne miejsce niż Auxerre. Tam, jeśli ja nie strzeliłem, to trudno było znaleźć kogoś, kto by to zrobił za mnie. A w Lille strzelców nie brakuje. Dziś mijają ledwie trzy tygodnie, od kiedy jestem z zespołem. Po tak krótkim czasie nikt się nie martwi, że nie mam gola na koncie.
- Trabzonspor to niespodziewany lider waszej grupy. Turcy są dziś faworytami?
- Mocno wszystkich zaskoczyli wygraną z Interem 1:0. I to w Mediolanie! A trudno mi sobie wyobrazić, że wielki Inter nie wyjdzie z naszej grupy, więc będzie ciasno. Tyle że niewiele brakowało, a to my bylibyśmy liderami po pierwszej kolejce. Mieliśmy CSKA Moskwa na łopatkach, było 2:0 dla nas. Niestety, skończyło się 2:2 i teraz trzeba nadrabiać straty.
- Ten mecz jest reklamowany jako polskie starcie w Lidze Mistrzów. Tyle że nie wiadomo, ilu naszych zagra.
- U rywali pewnie Adrian Mierzejewski, Arek Głowacki i Paweł Brożek. A u nas? Ludo Obraniak walczy z kontuzją, ale znalazł się w składzie na mecz. Ja liczę na występ w drugiej połowie. W sumie fajnie będzie spotkać starych znajomych. Z Głowackim i Brożkami walczyłem jeszcze w lidze polskiej, strzelałem nawet gole ich Wiśle, choć "Głowa" zawsze był ciężki do przejścia. A Mierzejewskiego znam jeszcze z Wisły Płock.
- Spodziewałeś się, że to właśnie on pobije kiedyś polski rekord transferowy?
- Młody był wtedy jeszcze, ale już widać było, że sporo potrafi, więc aż taki szok to dla mnie nie jest (śmiech).
- A jak przebiega twoja pozaboiskowa aklimatyzacja w Lille?
- Bardzo dobrze. W piątek przeprowadziłem się z hotelu do domu. Jest ładniejszy niż ten, który miałem w Auxerre. Na trening jadę autostradą 10 minut, a w klubie wszystko jest tak profesjonalnie poukładane, jak w żadnym innym, w którym grałem do tej pory. W zasadzie brakuje mi jeszcze tylko gola i francuskiej "komórki". Poza tym, wszystko "ogarnąłem" (śmiech).
Ostatnie mecze Lille
2:2 z CSKA Moskwa (Lille prowadziło 2:0, Rosjanie wyrównali w 90. minucie)
2:2 z Sochaux (Sochaux wyrównało w 86. minucie, Jeleń nie wykorzystał setki w 93. minucie)
1:1 z Bordeaux (Jeleń nie wykorzystał setki w 72. minucie)
1:1 z Lorient (Lorient wyrównało w 93. minucie)