Ireneusz Jeleń: Transfer do Polonii? Nie, dziękuję! WYWIAD

2011-12-23 19:30

W środowy wieczór Lille po niesamowitym meczu zremisowało z Nice 4:4 i zakończyło pierwszą część sezonu na trzecim miejscu. Ireneusz Jeleń (30 l.) ten horror - w którym grające w dziesiątkę Nice wyrównało w ostatniej akcji meczu - oglądał z boku, ale zapewnia, że ta sytuacja się zmieni.

- Na wiosnę ostro zaatakuję. To kluczowy czas przed EURO, a ja zamierzam zagrać w finałach - mówi nam napastnik Lille.

"Super Express": - Nie zagrałeś ani minuty w tym horrorze...

- Dwie zmiany w Lille były wymuszone. Jednemu koledze złamali nos, a drugiemu odnowiła się kontuzja łydki. Czułem więc, że mogę nie wejść i tak się stało, bo trener postawił na Ludovica Obraniaka, który potrafi uspokoić grę. Ludo dał zresztą fantastyczną zmianę, zaliczając dwie piękne asysty.

- Zagrałeś dla Lille 10 ligowych meczów, strzeliłeś tylko jednego gola.

- Człowiek chciałby mieć lepsze statystyki, ale ciężko było na to liczyć. Latem dwa miesiące byłem na L-4, potem kolejne dwa sam trenowałem. Jeśli nie przepracuje się okresu przygotowawczego z zespołem, to ma to negatywny wpływ na formę. Rundą prawdy będzie wiosna. Muszę błysnąć, bo bardzo chcę zagrać na EURO.

>>> Wszystko o Euro 2012

- Szansę zwietrzył prezes Polonii Józef Wojciechowski, który stwierdził, że chętnie cię weźmie do swojej drużyny...

- Nie ma na to szans. Lille chce mnie zatrzymać, a ja nie zamierzam teraz wracać do Polski. Nawet w tym momencie mam ofertę z francuskiego klubu. Na razie chcę jednak powalczyć w Lille. Dopiero gdy się okaże, że się nie przebiłem, odejdę. I wtedy ten francuski klub będzie miał pierwszeństwo.

- Reprezentacji Polski kibicowałeś od zawsze. Teraz jesteś fanem... Senegalu.

- (śmiech). Tak, mój główny konkurent, Moussa Sow, wyjeżdża w styczniu na Puchar Narodów Afryki i im dłużej go nie będzie, tym ja będę miał więcej szans na grę w Lille. Choć podobno i tak klub chce dokupić napastnika, bo gramy na trzech frontach.

- A jakie plany na święta?

- Nie będę leżał przed telewizorem. Za dużo by mnie to kosztowało! W Lille dostaliśmy nie tylko rozpiskę, co powinniśmy robić, ale i specjalny pasek, na którym wszystko będzie zapisane. Przed każdym indywidualnym treningiem muszę do klatki piersiowej przykleić ten pasek, który zarejestruje wysiłek. Po powrocie oddaję go w klubie, jest podłączany do komputera i widać, czy trenowałem, czy się obijałem. Kary są niezwykle surowe.

- Co to znaczy surowe?

- Jeśli okaże się, że zawodnik zlekceważył zalecenia i nie trenował jak trzeba, zapłaci 15 tysięcy euro kary. Ja nie zamierzam. I nie dlatego, że to dużo pieniędzy. Po prostu nie chcę niczego zaniedbać. Bo rok 2012 ma być mój!

Najnowsze