Trudne początki u Nawałki
Adam Nawałka przejął reprezentację Polski po nieudanych eliminacjach mistrzostw świata 2014, kiedy nastroje wśród kibiców nie były najlepsze. Ci nie chcieli za bardzo utożsamiać się z kadrą, która zawiodła ich po raz kolejny. Podczas Euro 2012 nie wyszliśmy z grupy, choć byliśmy współorganizatorem. Jednak był jeden z piłkarzy, do którego nie można mieć było zastrzeżeń. Mowa o Kubie Błaszczykowskim. Wówczas był kapitanem biało-czerwonych, na boisku harował za dwóch, a czasem za trzech, strzelał ważne gole, jak ten przeciwko Rosji na Stadionie Narodowym. Niestety później przyplątała się kontuzja, oraz coś, co zabolało ówczesnego pomocnika Borussii Dortmund najbardziej - odebranie opaski kapitańskiej i przekazanie jej Robertowi Lewandowskiemu. Jak wiadomo obydwaj zawodnicy nie darzą się poza boiskiem wielką sympatią, lecz na murawie współpracują niemal wzororowo. Wtedy zastanawiano się, jak ten fakt wpłynie na relacje między Kubą a Adamem Nawałką.
Symboliczny gest na Narodowym
Po wyleczeniu urazu Błaszczykowski wrócił do reprezentacji na czerwcowe mecze kadry w eliminacjach do mistrzostw Europy. Kiedy w 60. minucie wchodził na murawę w meczu z Gruzją przywitała go burza braw ponad 50. tysięcznej publiczności zgromadzonej na Stadionie Narodowym. Natomiast symbolem tamtego spotkania była wspólna radość z Robertem Lewandowskim po asyście przy jego golu. Następnie kilka miesięcy później na tym samym obiekcie, to właśnie Kuba wykonał rzut karny z Gibraltarem po decyzji kolegów z kadry narodowej. Teraz mimo problemów z brakiem miejsca w podstawowym składzie ekipy z Florencji dostał powołanie na mecze z Serbią i Finlandią, co wcale nie było takie oczywiste. W obecnym sezonie wystąpił tylko pięciokrotnie w pełnym wymiarze czasowym, a ostatnie siedem meczów oglądał jedynie z pozycji ławki rezerwowych. Dla tak ambitnego piłkarza, jakim jest gracz urodzony w Truskolasach, to coś trudnego, lecz nie z takich sytuacji w życiu wychodził.
Bilet na Euro ma w kieszeni?
Przeciwko Serbom Kuba Błaszczykowski odpłacił się Adamowi Nawałce za zaufanie, którym go obdarzył. W końcu nie każdy trener byłby na tyle odważny, by postawić na gracza, któremu ostatnio bardzo brakowało rytmu meczowego, a co za tym idzie ogrania. Podobna sytuacja jest w reprezentacji Niemiec, gdzie Joachim Loew stawia na wiecznie rezerwowego w Bayernie Monachium, Mario Goetzego. Po środowym spotkaniu wydaje się, że gracz Fiorentiny wykorzystał daną mu szansę, ponieważ harował jak za dawnych dobrych lat i to jego gol zadecyował o tym, że po końcowym gwizdku sędziego mogliśmy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym roku. Teraz przed byłym kapitanem reprezentacji Polski ciężka praca, aby przekonać klubowego trenera, żeby w ostatnich ośmiu meczach, które pozostały do końca sezonu w Serie A postawił właśnie na niego.
Zobacz: Polska - Serbia: SKRÓT meczu. Piękny gol Błaszczykowskiego i parady Szczęsnego! [WIDEO]
Natomiast jeśli chodzi o reprezentację, to Nawałka kilka razy podkreślał, że najważniejsze, aby Kubę omijały urazy przez, które stracił wyjazd na mistrzostwa świata w 2006 roku i mistrzostwa Europy w 2008 w Austrii i Szwajcarii, z czym nie mógł się pogodzić. - Skoro trener podjął taką decyzję, to podjął. Inna sprawa, że jak mnie wtedy Leo odesłał do domu, to byłem przekonany, że na pierwszym meczu owszem, nie byłbym do jego dyspozycji, ale drugi czy trzeci mecz byłbym już w stanie zagrać. Byłem rozgoryczony nie z powodu swojej kontuzji, tylko z powodu decyzji, którą podjął trener. [...] Wydaje mi się, że w dwudziestotrzyosobowej kadrze można było zaryzykować i wziąć mnie na mecz, który był dla polskiej reprezentacji decydujący - wspominał w swojej biografii w rozmowie z Małgorzatą Domagalik Kuba Błaszczykowski.
Czy podczas Euro 2016 30-letni pomocnik będzie miał okazję do zaprezentowania swoich umiejętności? Wszystko zależy od Adama Nawałki, który na konferencji prasowej przed meczami z Serbią i Finlandią podkreślał, że piłkarze występujący w formacji obronnej muszą być w rytmie meczowym, ponieważ ważne jest wyczucie, a sam trening nie wystarczy. Z kolei do tych ofensywnych podchodzą bardziej indywidualnie. Po środowym spotkaniu zresztą bardzo chwalił Błaszczykowskiego podkreślając jego doświadczenie, co mimo braku regularnej gry w Fiorentinie może zaprocentować powołaniem na turniej we Francji.