To nie był łatwy sparing „Biało-Czerwonych” przed wtorkową batalią o awans na mundial. W Chorzowie dojdzie do rywalizacji na noże, w czwartkowy wieczór w Glasgow trup również ścielił się gęsto. Polacy starali się nie pękać przed walecznymi Szkotami, a remis wyszarpali w ostatnich sekundach spotkania. Przed porażką uchronił nas Krzysztof Piątek, który w doliczonym czasie gry wykorzystał rzut karny. Wcześniej prowadzenie objęli Szkoci za sprawą główki Kierana Tierneya.
Krzysztof Piątek uratował reprezentację Polski! Cud w Glasgow jak w 2015 roku
– Mecz mi się nie podobał. Przegraliśmy środek pola, oddaliśmy go Szkotom. Były też indywidualne błędy. Szczególnie Arkadiusz Reca w kilku sytuacjach zachował się fatalnie. Grzegorz Krychowiak to samo. Tracił piłki, po których są rywale przeprowadzili bardzo groźne akcje. To się powtarza kolejny raz. Piotr Zieliński też był niewidoczny. Wynik lepszy niż gra, a on i tak jest najmniej ważny. Bo lepiej byłoby tego meczu nie grać. Selekcjoner Michniewicz będzie miał nieprawdopodobny ból głowy, bo najlepszym zawodnikiem w Glasgow był Łukasz Skorupski. Choć on tez sprokurował rzut karny, gdyby się Szkot przewrócił, ale… zysk naszego bramkarza – mówi „Super Expressowi” Jan Tomaszewski.
Medalista MŚ z 1974 roku uważa, że we wtorkowym barażu w Chorzowie w ataku powinien zagrać tylko Robert Lewandowski. – Szwedzi i Czesi pokazali, że też chcą grać głównie na zero z tyłu. Powinniśmy zagęścić środek pola. Przypomnijmy sobie, jak Albania przyjechała do Warszawy na mecz, to spokojnie operowała sobie piłką, a wysoki wynik to zasługa geniuszu Roberta Lewandowskiego. Oby tak było też we wtorek, bo Szkoci nas zdominowali. Nasza druga linia jest piętą achillesową – dodał.