Na błogi odpoczynek Glik zasłużył, bo to był dla niego czerwiec jak z koszmarów. Najpierw podczas zgrupowania w Arłamowie doznał kontuzji barku, która omal nie wykluczyła go z wyjazdu na mundial. W Rosji zagrał tylko kilkanaście minut w w meczu z Kolumbią (0:3) i całe spotkanie z Japonią (1:0). Trudno go winić za klęskę na mundialu, dlatego na jego zdjęcia z wakacji kibice z pewnością spojrzą nieco przychylniej, niż na spacery Grzegorza Krychowiaka po plaży w Miami i zabawę Kamila Grosickiego i Sławomira Peszko na Ibizie.
Kamil Glik dużo czasu spędził, pędząc skuterem po mazurskim jeziorze. Widać, że z jego kontuzjowanym barkiem już wszystko w porządku. Po zakończonej przejażdżce Glik samodzielnie odprowadzał maszynę. Stoper kadry to bardzo rodzinny człowiek, dlatego większość czasu spędza z żoną Martą i córką Wiktorią. Oprócz tego sprawdzał się w roli pana domu - nie pozwalał żonie nosić suszarki z mokrymi ubraniami i ochoczo robi to sam.