„Super Express”: - Przed wami dwa superważne mecze. Jeśli zdobędziecie sześć punktów, będziecie więcej niż jedną nogą na Euro 2020. Jest presja?
- Cel jest prosty. Będziemy walczyć o sześć punktów, ale musimy to pokazać na boisku. Przed meczem jeszcze nikt nie wygrał.
- Co wiesz o piątkowych rywalach, Słoweńcach?
- Dopiero będziemy analizować ich grę, ale na pewno mają świetnego bramkarza Oblaka. Na każdego można jednak znaleźć sposób.
- Często wspominasz o tym, jak wiele dla ciebie znaczy gra w reprezentacji. Pobyt na zgrupowaniu to ekscytujący moment?
- Mecze reprezentacji, z kim byś nie grał, to wielkie przeżycie. Zawsze jest dreszczyk emocji. Musze przyznać, że na początku spokojnie do tego podchodzę, ale jak już wyjdę na murawę i usłyszę hymn, to toś się we mnie zmienia.
- Na mecz z Austrią na Narodowym nie ma już biletów. To znak, że odzyskaliście zaufanie kibiców po zawalonym mundialu?
- Czuję to od początku eliminacji. Zawsze jest pełny stadion, kibice są zawsze z nami. Obejrzeć kadrę to przeżycie dla niejednego kibica, dlatego chcemy dla nich jak najlepiej grać.
- W poniedziałek na Stadionie Narodowym, przeciwko Austrii, po raz 70. zagrasz w reprezentacji Polski.
- Piękna liczba, jestem z tego dumny. Chciałbym ten 70. mecz dobrze zakończyć, czyli ze zwycięstwem. Jeśli się uda, to będę miał co wspominać. Liczę na sześć punktów w dwóch spotkaniach. I właściwie to jest dla mnie najważniejsze, a te liczby to są na drugim planie.
- Twój najfajniejszy moment w kadrze?
- Każda bramka na Stadionie Narodowym, bo to jest wspaniałe uczucie i satysfakcja. A jeśli chodzi o mecz, to najbardziej wspominam ćwierćfinał Euro 2016 z Portugalią na stadionie Velodrome. W drugiej minucie dogrywałem piłkę do Roberta Lewandowskiego i on strzelił bramkę. Zakończenie było słabe, bo odpadliśmy po nieszczęsnych rzutach karnych, ale wtedy, w tej drugiej minucie, była euforia. Eksplozja stadionu, Cristiano Ronaldo po drugiej stronie. Wielkie przeżycie.
- W ostatnim ligowym meczu strzeliłeś pięknego gola, lobując bramkarza Milwall Bartosza Białkowskiego z około 40 metrów. Ale kibice zadają sobie pytanie – „Grosik” tak chciał, czy mu wyszło?
- Z takiej odległości nigdy nie będziesz celował w samo okienko bramki. Ale zawsze staram się z rzutów wolnych z tej strony boiska uderzać w stronę bramki. Ćwiczę to na treningach. Tak samo z rzutami rożnymi. Jak trener każe mi wrzucać piłkę na krótki słupek, to staram się wkręcać ją do bramki. Kto mnie zna, to wie, że jestem nieobliczalny. Staram się z każdej pozycji próbować strzelać.
- Robert Lewandowski w wieku 31 lat pokazuje, że jest w wielkiej, jeśli nie najlepszej formie w karierze. Jesteś jego rówieśnikiem, sądzisz, że też jesteś w życiowej dyspozycji?
- Robert jest w świetnej formie, z roku na rok jest coraz lepszy. Ale u siebie też widzę progres, gram lepiej i lepiej. Mimo że mamy już po 31 lat to dobrze się czujemy. Musimy dla reprezentacji grać jak najlepiej.