Przypomnijmy, że w maju Kazimierz Greń został zdyskwalifikowany na dziesięć lat. Była to kara za handel biletami przed meczem Irlandia - Polska, które "Baron" z Podkarpacia otrzymał za darmo. Chociaż stanął przed sądem w Dublinie, to najwyższa instancja w PZPN - Walne Zgromadzenie Delegatów - nie przegłosowało uchwały o zawieszeniu Grenia. Oznacza to, że do zakończenia postępowania dyscyplinarnego może pełnić swoje obowiązki bez żadnych obaw.
Kazimierz Greń bronił się przed zarzutami, atakując... dziennikarzy
Całe tłumaczenia Kazimierza Grenia we wtorek skupiły się na atakach. Działacz postanowił wziąć na cel dziennikarzy, a także prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Sternik piłkarskiej centrali w Polsce w końcu nie wytrzymał i na uwagę prezesa Podkarpackiego ZPN o zaangażowaniu w reklamowanie jednej z firm bukmacherskich odpowiedział nieelegancko. - By być twarzą jakieś firmy, trzeba mieć pozytywny wizerunek, a ty go nie posiadasz - zripostował Boniek.
Greń zapowiedział także, że będzie domagał się od PZPN i mediów, które nagłośniły aferę, gigantycznego odszkodowania. Zaznaczył, że nie musi działać w piłce, ale nie zamierza rezygnować z pieniędzy, by mieć za co żyć.