Ponad 76 tys. ludzi na trybunach, 500 akredytowanych dziennikarzy i transmisja telewizyjna do 195 krajow - takim zainteresowaniem cieszył się mecz wielkich rywali. Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i ich koledzy walczyli jak lwy, ale tego dnia szczęście nie było przy nich.
W 64. minucie po zgraniu piłki głową przez "Lewego", główkował Mats Hummels i piłka przekroczyła linię bramkową, ale sędzia Florian Meyer tego nie widział i nakazał grać dalej! - Uważam, że piłka była już w bramce - ocenił Piszczek, co potwierdziły powtórki telewizyjne.
Borussia Dortmund przegrała finał Pucharu Niemiec. Zapis relacji NA ŻYWO
- Graliśmy uważnie w obronie i czekaliśmy na szansę w ofensywie, która się przytrafiła, ale sędzia gola nie uznał. W dogrywce byliśmy trochę zmęczeni i popełniliśmy dwa błędy, które zadecydowały o wyniku - dodał Piszczek.
Lewy też miał pretensje do arbitra. - Gdyby uznał gola, to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa - mówił z przekonaniem.
Król strzelców Bundesligi nie miał wielu sytuacji do zdobycia bramki, nie podszedł też do żadnego z dwóch rzutów wolnych mimo, że tydzień wcześniej w taki sposób strzelił gola Hercie Berlin na tym samym stadionie. - To nie były moje miejsca do wykonywania wolnych, dlatego robił to Marco Reus i nie mam pretensji - wyjaśnił po meczu i dodał, że jest w pełni zdrowy, bo trenował od dwóch dni i nie zszedł z jednego z treningów, jak podały niemieckie gazety.
Robert Lewandowski w jedenastce sezonu Bundesligi [INFOGRAFIKA]
- Spędziłem w Dortmundzie cztery wspaniałe lata, w czasie których zdobyłem wiele trofeów, ale coś się kończy, żeby coś nowego mogło się zacząć - przyznał polski napastnik.
Zaczęło się właściwie od razu po meczu, gdy "Lewy" przybił piątkę z Pepem Guerdiolą i uciął pogawędkę z Franckiem Riberym. - Nie myślę jeszcze o Bayernie, bo przede mną mecz kadry z Litwą, a później chciałbym odpocząć, gdyż od czterech lat grałem wielką dawkę meczów o dużą stawkę - zakończył Lewandowski.