Oczywiście pesymiści już skreślili biało-czerwonych, ale ja nie zgadzam się z opiniami, że na EURO będzie tak samo, jak na dwóch ostatnich mundialach. Wtedy te nasze słynne drugie spotkania o wszystko graliśmy przecież z drużynami, teoretycznie, lepszymi od nas. Nie daliśmy rady ani Portugalii (2002), ani Niemcom (2006), teraz jednak zmierzymy się z Austrią, która jest absolutnie w naszym zasięgu.
Ale, ale - łatwo nie będzie! Od zawsze mamy problem z graniem wyjazdowych meczów do 3 dni. Wystarczy chociażby przypomnieć eliminacje - remisujemy z Portugalią, potem jedziemy do Finlandii i tam to samo, ale już w zdecydowanie gorszym stylu. Po tamtym meczu Jacek Krzynówek powiedział, że "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma". W czwartek jednak podział punktów nie wchodzi w rachubę! Po drugie - w meczach kontrolnych Austriacy nie wytrzymywali kondycyjnie trudów spotkań. Tymczasem w starciu z Chorwacją to ich rywale po ostatnim gwizdku padli jak muchy na murawę, a oni nawet w 90. minucie biegali jak szaleni. Kto kogo zabiega 12 czerwca? Mam nadzieję, że górą będą orły Beenhakkera.