„Super Express”: - Zachwycał nas Sebastian Szymański w minionym sezonie w Fenerbahce. W obecnym – spuścił z tonu. Dlaczego?
Jacek Cyzio: - Zmienił się trener, adaptacja drużyny do jego zasad chwilę trwała. Widać jednak, że dziś to już jest inne – lepsze - Fenerbahce, niż na początku sezonu.
- I inny – lepszy – Szymański?
- Na pewno taki, któremu Jose Mourinho wciąż ufa i na którego stawia. Ktoś pewnie zaraz powie: „Ale kilka meczów zaczynał na ławce!”. Owszem, ale nie z powodu słabszej dyspozycji. Po prostu „Mou” dawał mu odpocząć. Generalnie Sebastian jest u niego cały czas w grze. To ważne biorąc pod uwagę fakt, jak świetnych piłkarzy ma wokół siebie.
- Marcin Baszczyński w jednej z rozmów z „Super Expressem” zwrócił uwagę na fakt, że u Mourinho kreatywni zawodnicy – a Szymański nim jest – często nie robią znaczących postępów. Jak pan to widzi?
- Hm… Pamięta pan okres jego pracy w Realu, kiedy „zabijał futbol”, wygrywając czasem dzięki „stawianiu autobusu” przez własną bramką? Kreatywnych piłkarzy do takiego sposobu gry zazwyczaj trudno przekonać. Ale nie sądzę, by w przypadku Sebastiana akurat ten syndrom wchodził w grę. On daje z siebie tyle, ile może. Raz wystarcza to na „liczby” – ot, choćby dwa gole w miniony czwartek w Lidze Europy z Rangersami; innym razem nie. W każdym razie nie widzę u niego drastycznego obniżenia poziomu w stosunku do poprzedniego sezonu. Zresztą najlepszym dowodem jest fakt, że w Stambule wciąż Sebastiana uwielbiają w tej części miasta, która kibicuje Fenerbahce.
To on jest pewniakiem do wyjściowej jedenastki na Litwinów? Ekspert wyraził się bardzo jasno: „W ogniu walki”
- A propos wspomnianych przez pana bramek w Lidze Europy: świadczą o tym, że jest „pik” formy u Szymańskiego?
- To akurat będzie musiał ocenić Michał Probierz podczas paru dni treningów na zgrupowaniu. Najważniejsze jednak – moim zdaniem – będzie znalezienie Sebastianowi takiej roli na boisku i takich zadań, w których mógłby jak najlepiej wykorzystać swoje możliwości i umiejętności.
Kto zastąpi Piotra Zielińskiego? Spec od ligi tureckiej nie ma wątpliwości
- Czyli jakich? Lider środka pola, zamiast nieobecnego Piotra Zielińskiego?
- Sebastiana zawsze cieszyła piłka, bycie „pod grą”, prowadzenie akcji, budowanie jej. I potrafi to robić na naprawdę dobrym, wysokim poziomie – nieprzypadkowy był przecież jego tytuł mistrza Holandii zdobyty z Feyenoordem, a potem te wszystkie komplementy zbierane w Fenerbahce. Więc niech Michał da mu tę radość z gry. Sebastian jest w stanie pociągnąć naszą kadrę, poprowadzić jej grę. A odpowiadając wprost: tak, ma umiejętności ku temu, by zastąpić „Zielka”.
- A głowa „dojedzie”? 36 mln Polaków – mówiąc w przenośni oczywiście – będzie na niego patrzeć...
- Po pierwsze – ma już Sebastian wystarczające doświadczenie na arenie międzynarodowej. Po drugie – skoro ma okazję pokazać się na swej ulubionej pozycji, na której zwykle występował Zieliński, to musi ją wykorzystać i pokazać swe walory. A głowa? Jeżeli dla reprezentanta Polski świadomość oczekiwań kibicowskich miałaby być obciążeniem albo wymówką, lepiej niech po prostu zrezygnuje z gry w reprezentacji. Ale w przypadku Sebastiana takich obaw nie mam. Piłkarz - mówię to z własnego doświadczenia – „wyłącza stres”w momencie wyjścia na boisko; niezależnie od liczby widzów na trybunach i przed telewizorami.
Krzysztofowi Piątkowi przed meczami kadry zaciął się pistolet. Nawet z karnego nie zdobył gola!
- Na „dzień dobry” gramy z zespołami dużo niżej notowanymi od nas. Rola faworyta nie będzie nieco złudna?
- Wchodzimy w eliminacje meczami z zespołami, z którymi powinniśmy sobie poradzić w każdych okolicznościach, niezależnie od składu, kontuzji. Musimy z nich wyjść z sześcioma punktami!
