Kuba rozpruł Czechów

2008-10-13 8:40

Ten piłkarz to prawdziwy skarb! Jakub Błaszczykowski (23 l.) rozegrał fenomenalny mecz przeciwko Czechom. Takiej asysty i takiej bramki na polskich boiskach nie oglądaliśmy od dawna. Liverpool już szykuje kasę na wykupienie go z Dortmundu.

- Za mecz z Czechami należą ci się wielkie brawa. Najpierw sprytnie oszukałeś kilku rywali i podałeś do Pawła Brożka, a potem przeprowadziłeś cudowną akcję na 2:0. Czujesz, że jesteś bohaterem?

- Nie przesadzajmy z pochwałami. Najważniejsze jest zwycięstwo, bo było nam bardzo potrzebne. To był świetny moment, żeby się podnieść. Teraz możemy rozmawiać, mając trzy punkty więcej. A przypomnijmy sobie, że atmosfera przed meczem nie była zbyt ciekawa. Nie wiedzieliśmy, czy w ogóle to spotkanie się odbędzie, sporo było niepewności. Na szczęście z Czechami pokazaliśmy charakter, a to cechuje dobre zespoły.

- Ilu czeskich piłkarzy minąłeś przy pierwszym golu?

- Nie wiem, nie liczyłem. Zobaczę w telewizyjnych powtórkach. Akurat tak się ułożyła sytuacja na boisku, że była okazja zrobienia takiej akcji. Nie chodzi jednak o fajerwerki, liczy się końcowy efekt, czyli piłka w czeskiej bramce.

- Przy drugiej bramce do końca wyczekałeś Petra Cecha. Uderzyłeś piłkę zewnętrzną częścią stopy. Wspaniała bramka!

- Najważniejsze, że piłka wpadła do siatki. Jeszcze przed meczem pomyślałem sobie, że jak będę miał okazję, to właśnie w taki sposób spróbuję strzelić. Zauważyłem, że czeski bramkarz często szybko kładzie się na ziemi. I wziąłem go sposobem. Taki gol cieszy, i to podwójnie, bo bramka dla reprezentacji to coś niepowtarzalnego. Przy okazji chciałbym podziękować kolegom, bo przecież na to trafienie pracował cały zespół. I... kilkadziesiąt tysięcy kibiców na stadionie.

- Komu należą się największe brawa za mecz z Czechami?

- Całej drużynie. Ja tylko wpisałem się do protokołu jako strzelec gola. Wygraliśmy z Czechami tego samego dnia i miesiąca co z Portugalią przed dwoma laty. W dodatku na tym samym stadionie i przy tym samym arbitrze. Życzyłbym sobie, żeby ten nasz polski pociąg zaczął jechać w dobrą stronę. Do samego końca eliminacji.

- Czesi sprawili zawód?

- Nie, dlaczego? Przecież rozegrali świetny mecz. Jednak piłka ma swój urok, bo zdarza się, że teoretycznie słabszy zespół wznosi się na wyżyny i wygrywa z potentatem. Właśnie tak się stało w Chorzowie. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go maluje. Ale spokojnie, jedna jaskółka wiosny nie czyni.

- Jesteś poobijany? Czescy piłkarze cię nie oszczędzali...

- Bez przesady. Czasem na boisku dostaje się po nogach. To była męska gra, ale nie ostra, nie złośliwa.

- Myślisz, że po takim meczu twój wujek Jerzy Brzęczek pochwali cię?

- Raczej nie. Pewnie znajdzie coś złego i wbije mi szpileczkę, żebym za pewnie się nie poczuł (śmiech). Na euforię nie ma czasu, bo już trzeba myśleć i przygotowywać się do meczu ze Słowacją.

- Jak oceniasz atmosferę na Stadionie Śląskim?

- O tym, że czujemy się w Chorzowie świetnie, świadczą wyniki reprezentacji. Wszystkim piłkarzom odpowiada ten stadion. Więcej powinno być takich meczów przy takim dopingu, jak ten z Czechami. Skoro tak dobrze nam idzie na Śląskim, to może każde spotkanie powinniśmy grać właśnie tutaj?

- Teraz twoja wartość znowu wzrośnie. Zostajesz w Borussii czy odchodzisz do Liverpoolu?

- O transferze nic nie powiem. A w Dortmundzie dobrze się czuję. Dobrze układa się moja współpraca z trenerem, jest OK. To tyle na ten temat.

POLSKA - CZECHY 2:1
Bramki: 1:0 Brożek, 27. min, 2:0 Błaszczykowski, 52. min, 2:1 Fenin, 87. min
Żółte kartki: Dudka/Kovac
Sędziował: Wolfgang Stark (Niemcy). Widzów 50 tys.
Polska: Boruc - Wasilewski, Dudka, Żewłakow, Wawrzyniak (43. Krzynówek) - Błaszczykowski, M. Lewandowski, Murawski (90. Jodłowiec), Roger, Smolarek - Paweł Brożek (70. R. Lewandowski)

Najnowsze