Do tej pory wiadomo tylko tyle, że PZPN postanowił nie skorzystać z klauzuli zapisanej w tymże kontrakcie, pozwalającej na jednostronne jego przedłużenie na dotychczasowych warunkach. Nie oznacza to oczywiście, że Czesław Michniewicz – po ewentualnych negocjacjach – nie podpisze nowej umowy. Na razie przed obliczem prezesa, wiceprezesów, a później także członków zarządu złożył raport z występu podopiecznych w Katarze i... może jedynie czekać na decyzję Cezarego Kuleszy.
Tymczasem w mediach toczy się dyskusja na temat przyszłości Michniewicza. Dziennikarze, eksperci i byli reprezentanci są mocno spolaryzowani w odpowiedzi na pytanie, czy powinien on dalej pracować z Biało-Czerwonymi. Tym opiniom towarzyszy też giełda nazwisk – czyli potencjalnych następców obecnego selekcjonera, a może raczej ofert spływających od agentów poszczególnych trenerów.
Grzegorz Lato nie widzi Czesława Michniewicza w roli selekcjonera
- Czesław Michniewicz nie powinien dłużej pracować z kadrą. W Katarze odtrąbiono wielkie zwycięstwo po... porażce z Argentyną. Tak, wyszliśmy z grupy po iluś tam latach, ale w jakim stylu? - to bardzo jasny przekaz we wspomnianej dyskusji. Jego autorem jest Grzegorz Lato, który reprezentacyjną rzeczywistość zna zarówno od strony zawodniczej, jak i z fotela prezesa PZPN.
Były prezes PZPN wskazuje konkretne powody
Uwag do kadencji obecnego selekcjonera król strzelców mundialu'74 ma więcej. Dotyczą na przykład personaliów. - Dlaczego powołania otrzymali zawodnicy siedzący na ławkach w swych drużynach? - pyta Lato. - Układy jakoweś? Nie rozumiem tego... Nie lepiej było poszukać młodych chłopaków grających w naszej ekstraklasie niż brać takich, których jedynym argumentem jest kontrakt z zagranicznym klubem. A może i niekoniecznie tylko młodych. Wolałbym na boisku w Katarze zobaczyć na przykład Kamila Grosickiego. Zamieszanie na boisku wciąż zrobić potrafi, co pokazał w końcówce meczu z Francją, a poza tym w Pogoni grywał w każdym meczu.
Lato ma swego faworyta do pracy z reprezentacją
Grzegorz Lato ma też bardzo sprecyzowany pogląd, jeśli chodzi o następcę Czesława Michniewicza. - To musi być Polak! Niech się władze PZPN dogadają z Markiem Papszunem. Mądry facet, znakomite rzeczy zrobił z Rakowem – mówi były sternik związku. I odrzuca argument, wedle którego obecnemu trenerowi częstochowian mogłoby zabraknąć autorytetu w obliczu gwiazd reprezentacji grających w zachodnich klubach. - Owszem, Lewandowski przyjeżdża z Barcelony, a Zieliński z Napoli. Ale na zgrupowaniu są takimi samymi piłkarzami, jak 22 czy 24 pozostałych powołanych kolegów – kończy Lato.