Lewandowski obecnie odnajduje się w roli trenera. Prowadzona przez niego Bruk-Bet Termalica Nieciecza doskonale radzi sobie w Fortuna 1. Lidze i wszystko wskazuje na to, że o ile wiosną nie wystąpi żadna dramatyczna zniżka formy, to wróci w szeregi PKO Bank Polski Ekstraklasy. Ale jej szkoleniowiec póki co dużo bardziej znany jest z kariery piłkarskiej. Pierwszą dekadę XXI wieku spędził w Szachtarze Donieck, z którym wygrał m.in. Puchar UEFA.
Tiger Woods miał POWAŻNY WYPADEK
Były zawodnik ukraińskiej ekipy udzielił wywiadu serwisowi "goal.pl", w którym przyznał, że na finanse nie mógł za naszą wschodnią granicą narzekać. - Wiedzieliśmy, że jak spełnimy jego oczekiwania, odbierzemy premię. Dziś nie sposób pamiętać o wszystkich. Oczekiwania spełnialiśmy, więc premie były na każdym kroku, można się było pogubić za co i ile. To też uświadamiało nam, jak wielkim klubem jest Szachtar. Były w nim naprawdę duże pieniądze. Szkoda, że sprawy pozasportowe zdecydowały, jak to wszystko wygląda dziś… - wspomina Lewandowskiego zahaczając także o temat wojny na wschodzie Ukrainy i koniecznej wyprowadzce zespołu z Doniecka.
W tej samej rozmowie były kadrowicz dodaje: - Przede wszystkim była taka zasada, że z premiami się nie dyskutowało. Nikt nigdy nie narzekał, gdy je odbierał. O podziale pieniędzy decydował trener, który dbał, by nikt nie był poszkodowany.
Cóż - tylko pozazdrościć! I wierzyć, że sytuacja w Szachtarze Donieck wkrótce się unormuje.