Na mundialu w Rosji będzie mieć 27 lat. Urodził się bowiem 3 czerwca 1991 roku w Żurominie. O jego młodzieńczych czasach napisano raz. Dziennikarz Marek Wawrzynowski dogrzebał się do trudnej przeszłości snajpera Anderlechtu Bruksela. Alkohol, problemy z prawem - po publikacji "Teo" był wściekły. Stał się jeszcze bardziej nieufny wobec mediów. Jak mówią jego znajomi, ma dwie twarze. Ta druga, daleka od aroganta i bufona znanego z boisk, znana jest tylko bliskim znajomym i kolegom z szatni.
Karierę zaczynał w Polonii Warszawa. To był dla niego trudny okres. Panowanie Józefa Wojciechowskiego. W Warszawie znalazło się wielu napastników. Polonia miała bowiem pieniądze, a prezes rozmach. Władimir Dwaliszwili, Edgar Cani - Teodorczyk musiał rozpychać się łokciami. Nie grał zbyt wiele. Na dodatek pojawiały się o nim kolejne dziwaczne plotki. "Drewniak" - pisali o nim dziennikarze, tłumacząc, że na treningach nikt nie chce ćwiczyć w parze z "Teo". Bo o ile fizycznie błyszczał, o tyle technicznie miał mieć ogromne problemy. Dawni koledzy z szatni uważają podobne za krzywdzące.
Wytrzymał w stolicy dwa i pół roku Odszedł w styczniu do Lecha Poznań, który szukał napastnika po odejściu Artjomsa Rudnevsa. Łotysz trafił do Bundesligi, a jego następca, Bartosz Ślusarski, zawodził na całej linii. Teodorczyk zaczął podobnie źle. W 14 pierwszych spotkaniach strzelił ledwie 1 gola. Obudził się dopiero w drugim sezonie, gdy w 38 meczach zdobył łącznie 24 gole. Gdy podobnie dobrze rozpoczął kolejne rozgrywki, odezwało się Dynamo Kijów. Ukraiński gigant krótko negocjował z Kolejorzem.
Na wschodzie Teodorczyk cierpiał. Artem Kraweć strzelał jak szalony, więc Polak usiadł na ławce. Rywalizować nie lubił nigdy. W dwa sezony rozegrał 42 mecze, strzelił 16 goli. Zdarzały mu się mecze tragiczne, zdarzały znakomite. W Kijowie długo jednak żałowano odejścia Polaka. Gdy ten odpalił w Anderlechcie, w Kijowie wciąż analizowano przyczyny problemów polskiego snajpera. I liczono stracone pieniądze. W najlepszym momencie, gdy Teodorczyk maszerował po tytuł króla strzelców belgijskiej ligi, wspominano o zainteresowaniu jego osobą największych klubów Starego Kontynentu, zwłaszcza drużyn angielskiej Premier League. Ostatecznie do kolejnego transferu nie doszło, "Teo" stracił formę i dopiero wiosną 2018 roku ponownie zaczął przypominać jednego z najlepszych napastników belgijskiej ligi.
I ponownie może zacząć marzyć o wyjeździe na mundial. Kadra narodowa to wciąż bowiem jedno z większych rozczarowań Teodorczyka. Przyjeżdża, dostaje szanse, ale goli wciąż mu brakuje. Do tej pory pochwalić może się czterema trafieniami w piętnastu meczach, z czego dwóch z nich nie uznaje za oficjalne FIFA. "Teo" zdobył je bowiem w nieoficjalnym starciu z Rumunią. Czy podczas mistrzostw świata w Rosji ten licznik pójdzie wreszcie do góry?