We wrześniu 2023 roku, po zwolnieniu Fernando Santosa, kandydatami na stanowisko selekcjonera byli Michał Probierz i Marek Papszun. W opinii publicznej to ten drugi wydawał się faworytem, jednak prezes PZPN, Cezary Kulesza, postawił na byłego trenera Jagiellonii Białystok i Cracovii.
Papszun wrócił do tamtych wydarzeń i przyznał, że początkowo kierowały nim silne emocje. – Jestem człowiekiem emocjonalnym. W pierwszej chwili emocje wzięły górę, ale dzisiaj podchodzę do tego zupełnie inaczej, na luzie. Oglądając ostatnie mecze reprezentacji, przyszła mi myśl – co by było, gdybym to ja prowadził kadrę, skoro uznano mnie za słabszego kandydata? – powiedział.
"Takie są zasady"
Były trener Rakowa Częstochowa podkreślił również, że nie czuje żalu do prezesa PZPN. – Związek ma swojego prezesa, który ma prawo wybrać selekcjonera. Wtedy mogłem podchodzić do tego zbyt emocjonalnie, ale teraz rozumiem, jak to działa. Liczą się nie tylko kompetencje i osiągnięcia, ale także inne czynniki. Takie są zasady – prezes może wybrać, kogo chce. Teoretycznie, jeśli księgowa miałaby licencję UEFA Pro, to również mogłaby objąć tę funkcję – dodał 50-letni szkoleniowiec.
Po rocznej przerwie Papszun wrócił na ławkę trenerską Rakowa Częstochowa. Jego zespół, po 25 kolejkach PKO BP Ekstraklasy, zajmuje pierwsze miejsce w tabeli z dorobkiem 52 punktów, mając jeden punkt przewagi nad Jagiellonią Białystok i dwa nad Lechem Poznań.
ZOBACZ: Śmierć polskiej modelki. Prokuratura orzekła w sprawie byłej gwiazdy Bayernu