Kadencja Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski z pewnością nie zapisze się niczym szczególnym. Szkoleniowiec spełnił co prawda minimum, a więc zakwalifikował kadrę na mistrzostwa Europy, ale szereg innych aspektów jego pracy pozostawał wiele do życzenia. Drużyna nie miała dobrego stylu i wyglądało na to, że na dużym turnieju czeka ją raczej walka o przetrwanie niż efektowna gra o dobry wynik. Działać postanowił zatem prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.
Marcin Gortat KONTROWERSYJNIE o Robercie Lewandowskim
I choć z decyzji o zwolnieniu Brzęczka większość kibiców bez wątpienia się cieszyła, to jednak chwila, w której dokonano takiego ruchu, mogła wzbudzić niemałe zaskoczenie. Doszło do tego bowiem w styczniu, a więc dwa miesiące od czasu zakończenia poprzedniego zgrupowania. W takim właśnie tonie dla "Przeglądu Sportowego" wypowiedział się Arkadiusz Milik. - Byłem zdziwiony, że pożegnano selekcjonera, który wywalczył awans. Nie spodziewałem się tego - stwierdził piłkarz.
I dodał: - Jesienią reprezentacja była jedynym zespołem, w którym dostawałem szansę i jestem wdzięczny. Wydaje mi się, że trener Brzęczek patrzył długofalowo i w kontekście Euro liczył, że w styczniu zmienię klub. Tamte występy były mi potrzebne i mi pomogły.
Teraz Milik, występujący już regularnie w Olympique'eu Marsylia, będzie miał szansę udowodnić swoją wartość także i w oczach selekcjonera Paulo Sousy. Pierwsza okazja już w czwartkowy wieczór na stadonie w Budapeszcie w pojedynku z Węgrami.