Pozew złożony przez Czesława Michniewicza jest naturalnie efektem publikacji Szymona Jadczaka „Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii”. Dziennikarz opisał w niej kontakty obecnego selekcjonera reprezentacji Polski z Ryszardem F. ps. „Fryzjer”, skazanego przed laty za ustawianie meczów piłkarskich. Jak pisze Wirtualna Polska – w której pracuje Jadczak – dziennikarz „przez cztery miesiące sprawdzał akta sądowe i bilingi rozmów telefonicznych. Ustalił, że przy 11 meczach, w których Czesław Michniewicz prowadził Lecha Poznań, doszło do korupcji lub próby korupcji. W tym okresie trener godzinami rozmawiał z Forbrichem, który te mecze ustawiał”.
Kilka dni po tej publikacji na temat całej sprawy wypowiedział się adwokat selekcjonera reprezentacji Polski, prof. Piotr Kruszyński, który potwierdził, że skieruje do sądu akt oskarżenia z artykułu 212 (zniesławienie). Jadczakowi grozi za to grzywna lub ograniczenie wolności. Choć Polski Związek Piłki Nożnej odmówił komentarza w tej sprawie, o takowy – w rozmowie z portalem „Sportowe Fakty” – pokusiło się Ministerstwo Sportu.
"Ministerstwo Sportu i Turystyki nie posiada uprawnień, aby wzywać selekcjonera do składania wyjaśnień. Zgodnie z Ustawą o sporcie polski związek sportowy - w tym przypadku Polski Związek Piłki Nożnej - ma wyłączne prawo do ustanawiania i realizacji reguł sportowych, organizacyjnych i dyscyplinarnych we współzawodnictwie sportowym organizowanym przez związek" – możemy przeczytać.
Dla Czesława Michniewicza praca w Lechu Poznań była pierwszą w roli samodzielnego szkoleniowca. 52-latek „Kolejorza” prowadził w latach 2003-2006, a w kolejnych latach był związany także m.in. z Zagłębiem Lubin, Widzewem Łódź, Pogonią Szczecin, reprezentacją Polski do lat 21 oraz Legią Warszawa. W styczniu obecnego roku objął stanowisko selekcjonera pierwszej reprezentacji Polski, z którą udało mu się wywalczyć awans na zimowe mistrzostwa świata w Katarze.