Zbigniew Boniek dobrze wiecz o czym mówi. Sam na mistrzostwach świata grał trzykrotnie - w 1978, 1982 i 1986 roku. Mundial 82' w Hiszpanii był historyczny, bo "Zibi" był tam gwiazdą reprezentacji, która wywalczyła brązowy medal. Wielu kibiców zapewne życzyłoby sobie, by drużyna Adama Nawałki nawiązała do tamtych wspaniałych sukcesów. Ale sam prezes PZPN jest na razie dość ostrożny w ocenach siły obecnej kadry.
Współnie postawiliśmy sobie cel - chcemy wyjść z grupy. A później każdy mecz jest o wszystko.
- My w 1982 roku nie myśleliśmy nawet o medalu, a jedynie o wyjściu z grupy. Teraz mamy grupę ciężką, szalenie ciężką. Nie jest łatwo z nimi grać. Mamy najlepszą drużynę Afryki, czyli Senegal, bardzo silne Kolumbię i Japonię - mówił Boniek na antenie TVN24 w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Jednocześnie prezes PZPN zaznacza, że w przypadku niepowodzenia na mundialu świat się nie zawali - Co będzie, jak nie wyjdziemy z grupy? Jak nie wyjdziemy z grupy, to w sierpniu zaczynamy myśleć o Lidze Narodów. W sporcie są zwycięstwa i są porażki - stwierdził.
"Zibi" nie uniknął też pytań o wybory personalne Adama Nawałki oraz... o swoją przyszłość.
UEFA? FIFA? Zbigniew Boniek nie ma żadnych ambicji jeśli chodzi o politykę sportową.
- Jeśli chodzi o bramkarzy, to mamy dwóch, którzy pretendują do pozycji numer "1". Ja bym obydwu wystawił. Dwóch od razu - śmiał się Boniek zapytany o to, czy wybrałby Łukasza Fabiańskiego, czy Wojciecha Szczęsnego. - Nie przywiązywałbym się do jednego czy dwóch nazwisk. Muszą funkcjonować wszystkie elementy, jeden dołoży 30 procent, drugi 20, trzeci 10. Każdy indywidualnie dużo daje, ale nie ma ludzi niezastąpionych - dodał w kontekście Grzegorza Krychowiaka.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin