Krzysztof Piątek przebojem wdarł się do reprezentacji Jerzego Brzęczka w 2018 roku. Eksplozja formy w Genoi, która spowodowała późniejszy transfer do AC Milan, miała też wpływ na powołania dla napastnika, jednak to jest już przeszłość. Od wielu miesięcy 28-latek nie nawiązuje do czasów, kiedy zyskał pseudonim "Pistolero". Latem wreszcie udało mu się na stałe odejść z Herthy Berlin, gdzie nie miał szans na grę, a przenosiny do tureckiego Basaksehiru miały być nowym otwarciem. Niestety, w Stambule trwa marazm Piątka, a cierpliwość powoli się kończy. Polski napastnik wpadł w spore tarapaty, które mogą się jeszcze pogłębić.
Krzysztof Piątek pod ścianą. Można tylko załamać ręce
W dotychczasowych ośmiu meczach tureckiej ekstraklasy Piątek rozczarował. Nie strzelił żadnego gola, a raz przeciwko Fenerbahce został zmieniony już po 30 minutach pierwszej połowy. Później usiadł na ławce z Kayserisporem, jednak w ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną wrócił do wyjściowej jedenastki. To był tylko chwilowy promyk, bo po okresie dla kadr trener Basaksehiru nie umieścił go nawet w kadrze meczowej na starcie z Samsunsporem! Co prawda ma to związek z drobnym urazem Piątka, o czym poinformował sam piłkarz w mediach społecznościowych, ale to musi boleć. Rywale zgromadzili zaledwie punkt w 7 kolejkach i zamykają tabelę, a Polak nie otrzymał kolejnej szansy na przełamanie.
Tym samym trudno spodziewać się, by Michał Probierz sięgnął po byłego podopiecznego z Cracovii, którego pominął przy powołaniach już w październiku. Sytuacja Piątka robi się coraz gorsza, ale to nie może dziwić. Cały Basaksehir zawodzi - w ośmiu kolejkach wywalczył zaledwie 7 punktów i jest tuż nad strefą spadkową. Oczekiwania były znacznie wyższe nie tylko wobec Polaka, więc trener Cagdis Atan stara się wstrząsnąć drużyną. Na razie nie wychodzi to najlepiej - remis 0:0 z Samsunsporem z pewnością nie zaspokaja apetytów.