Michniewicz odejdzie?
Choć Czesław Michniewicz zrealizował jak do tej pory wszystkie cele postawione przed nim przez Cezarego Kuleszę (awans i wyjście z grupy na MŚ, utrzymanie w Lidze Narodów), jego sytuacja wciąż jest bardzo niepewna. Kontrakt selekcjonera wygasa wraz z końcem roku i w tej chwili wszystko wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony. W mediach coraz częściej przewijają się nazwiska potencjalnych następców 52-latka, a lista ta sukcesywnie wydłużana jest przez kolejne kandydatury. Choć wg oficjalnego komunikatu opublikowanego przez PZPN pozostanie Michniewicza wciąż jest możliwe, trudno oprzeć się wrażeniu, że obecnie stanowi on jedynie opcję awaryjną.
Matysek nie ma wątpliwości
W mediach przewijały się już takie nazwisko jak m.in. Andrij Szewczenko, Nenad Bjelica czy Gianni de Biasi. Były reprezentacyjny bramkarz Adam Matysek postanowił pójść jednak o krok dalej i zaproponował, aby selekcjonera poszukać na niemieckiej ziemi. - Nie wiem, czy nasz związek będzie na niego stać, ale jest nim Thomas Tuchel. Jeśli nie on to może być Joachim Löw. Obaj są niezwykle utytułowani i aktualnie wolni – wypalił w rozmowie z TVP Sport. - Zdaję sobie sprawę, że nie każdy trener zgodzi się usiąść z polską federacją do rozmów, ale warto spróbować. Trzeba wysłać zapytanie, czy jeden lub drugi Niemiec jest w ogóle zainteresowany. Trzeba pozyskać trenera z górnej półki – podkreślił.
Mbappe kontra Hakimi w półfinale MŚ. Legenda francuskiego futbolu o rywalizacji przyjaciół
Iluzoryczne szanse
- My wcale nie jesteśmy tacy słabi na jakich wyglądaliśmy na mistrzostwach w Katarze. Musimy poprawić naszą grę, a możemy to zrobić przy pomocy mądrego trenera – dodał Matysek. Niemieckie media szybko ostudziły jednak głowę byłego reprezentanta Polski. Wg informacji przekazanych przez portal sport.de, Tuchel faktycznie jest zainteresowany pracą z reprezentacją, ale jego ambicje sięgają czołowych ekip świata. Niewykluczone, że w najbliższych dniach na tapet powróci temat jego zatrudnienia przez federację angielską. Joachim Loew celuje natomiast w powrót do piłki klubowej. Szanse na zatrudnienie któregoś z tych szkoleniowców wydają się zatem bliskie zeru.