Po niespodziewanym zwolnieniu Jerzego Brzęczka w ostatnich dniach, równie dużym zaskoczeniem było ogłoszenie przez Zbigniewa Bońka na czwartkowej konferencji prasowej, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Paulo Sousa. Portugalczyk być może nie należy do szkoleniowców, którzy od dawna są na czołówkach gazet, ale swoje zdążył już przeżyć i z niejednego piłkarskiego pieca chleb jadł.
Wojciech Kowalczyk WYŚMIAŁ nowego trenera. Zwrócił uwagę na JEDEN szczegół
Mało kto mógł pamiętać, że drogi Sousy i jednego z najwybitniejszych reprezentantów Polski, a więc Jakuba Błaszczykowskiego już się kiedyś przecięły. Panowie spotkali się w Fiorentinie ponad pięć lat temu. Początkowo ich relacje układały się pomyślnie i wszystko szło w dobrą stronę. Jednak sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni po jednej decyzji polskiego piłkarza, która dotyczyła polskiej kadry.
Nietypowy apel Jana Tomaszewskiego do nowego selekcjonera! Przestrzegł przed tym Sousę [TYLKO U NAS]
Błaszczykowski zdecydował się bowiem przyjechać na zgrupowanie, mimo usilnych starań Sousy, aby tak się nie stało. - Powiedział, abym nie jechał na reprezentację, bo miałem problemy ze stopą, nie grałem w kolejce ligowej. Ja się uparłem i powiedziałem, że kadra jest dla mnie najważniejsza. Reprezentacja zawsze będzie dla mnie najważniejsza, mecz w kadrze to spełnienie marzeń. I nawet jeśli z tego tytułu wynikają takie problemy - życie - powiedział wówczas Błaszczykowski. Ta sytuacja sprawiła, że Polak w Fiorentinie zaczął grać zdecydowanie rzadziej. Z tego też względu nie zdecydowano się na przedłużenie wypożyczenia.