Wcześniej nie udało mu się tego dokonać dwukrotnie z reprezentacją Holandii i raz z kadrą Trynidadu i Tobago na turniejach rangi mistrzowskiej. Miało być. Ale jest chociaż pierwsza bramka biało-czerwonych.
Prawda jest taka, że przez dwadzieścia minut meczu w Wiedniu polska reprezentacja była zagubiona. Polscy piłkarze nie potrafili sobie poradzić z naporem Austriaków. Gdyby nie wspaniała postawa bramkarza Artura Boruca, to pewnie już do przerwy przegrywalibyśmy 0:3 lub nawet 0:4. Ale na szczęście w naszej bramce stał Boruc. Brawo, Artur!
Nie ulega wątpliwości, że angielski arbiter Webb nas skrzywdził. Przecież w momencie rzutu wolnego dla rywali Jacek Bąk był faulowany i tego Anglik nie zauważył. To był jego błąd, bo zamiast odgwizdać faul austriackiego piłkarza, nakazał powtórzenie akcji.
Webb szukał szansy na podyktowanie rzutu karnego i ją znalazł. Zbyt pochopnie ocenił całą sytuację. Owszem, Mariusz Lewandowski pociągał za koszulkę Austriaka, ale takich sytuacji w meczu bywa wiele. To była zła, bardzo krzywdząca decyzja Anglika.
Skończyło się remisem. Jest smutno, ale brawa dla Polaków. Szanse na awans do kolejnej rundy mamy małe, ale wciąż jesteśmy w grze.