Super Express: Jak ocenisz, to co się działo w ostatnich dniach?
Edi Andradina: Zacznę od tego, że reprezentację powinien prowadzić Polak. Owszem, trener z zagranicy chce zrobić wynik, ale przyjeżdża do takiej pracy głównie po to, żeby zarobić. Gdyby to Polak był trenerem kadry, nie doszłoby do sytuacji, jaka miała miejsce. Uważam, że po meczu z Węgrami Sousa był za ostro krytykowany. Media potraktowały go bardzo surowo, wręcz jakby był głupi i nie znał się w ogóle na piłce. Myślę, że znał te wszystkie komentarze, do tego wiedział, że kibice też nie są zadowoleni. Sam pewnie miał świadomość, że nie wykonuje w Polsce jakiejś cudownej roboty. Jeśli w tym samym czasie pojawiła się propozycja pracy za duże pieniądze, w wielkim klubie jak Flamengo, więc to przeważyło.
- Uważasz, że dziennikarze nie mieli prawa go krytykować po blamażu z Węgrami i wpadce z niewystawieniem Lewandowskiego?
- Zgadzam się, że były powody do krytyki. Dlatego uważam, że ta krytyka miała duże znaczenie, że opuścił Polskę. Z jednej strony był w miejscu, gdzie jest bardzo mocno krytykowany, a z drugiej strony znalazł się klub i miejsce, gdzie bardzo go chcą. Nie chce go tłumaczyć ani powiedzieć, że zrobił dobrze, ale trochę go rozumiem. Gdyby w tej sytuacji prowadził reprezentację Portugalii i był nawet mocno krytykowany, to nie opuściłby reprezentacji nawet dla wielkich pieniędzy.
Były reprezentant Polski zdradził prawdę na temat Sousy. Grał pod jego wodzą, wbił mu szpilę
- Jakie pieniądze może zarobić we Flamengo?
- Trener Renato Portaluppi zarabiał we Flamengo w przeliczeniu na polską walutę, bo przeliczyłem to sobie, 1,5 mln zł miesięcznie. Przypuszczam, że zarobki Jorge Jesusa który miał wielkie sukcesy wynosiły ok. 2 mln złotych za miesiąc. Na pewno nie są prawdziwe, a nawet się uśmiałem mocno z informacji w mediach, że Sousa będzie zarabiał w Brazylii 100 tys. euro (ok. 450 tys, złotych). Na pewno dużo więcej, nie mniej niż Portaluppi. Tym bardziej, że Flamengo trochę sfiksowało na punkcie portugalskich trenerów, po tym jak Jesus zrobił z klubem takie wyniki.
-Skąd tak duże pieniądze w brazylijskim klubie?
-Ten klub to potęga, obok Atletico Mineiro, najbogatszy w Brazylii. Za nimi idzie kilka kolejnych klubów. Finanse, warunki płacowe są na zbliżonym poziomie jak w Europie. Na przykład Legia, która chyba ma największy budżet w Polsce, nie zbliżyłaby się nawet do pierwszej dziesiątki klubów w Brazylii jeśli chodzi o finanse i organizację. Klub który ma 40 mln fanów w kraju kochającym piłkę nie może być biedny. Nawet z samej sprzedaży koszulek i innych gadżetów Flamengo ma duże wpływy. Ich mecze na Maracanie ogląda przeciętnie 40 tys ludzi. Klub ma swój prywatny stadion, ale pojemność 20 tysięcy jest zbyt mała. Od czterech lat klub jest dobrze zarządzany. Prowadzą go ludzie, którzy chcą zrobić coś dobrego, a nie oszukiwać czy kraść jak bywało wcześniej.
Reprezentant Polski w mocnych słowach pożegnał Sousę. Oddał atmosferę szatni
Galeria powyżej: Agent Sousy dostał olbrzymią prowizję od PZPN
- Marzyłeś w młodości , żeby grać we Flamengo?
-Oj nie. Moja rodzina pochodzi z Corinthians i ja też jestem mocno związany z tym klubem, ba grałem w nim jako junior. Gdy graliśmy wówczas z Flamengo i praktycznie zawsze wygrywaliśmy, to miałem dużą satysfakcję.
- Jaką widzisz najbliższą przyszłość przed reprezentacją Polski?
- Uważam, że Polska nie straci na odejściu Sousy, a może raczej zyskać. Potencjał Polski nie był wykorzystywany. Zawsze uważałem i szkoda mi, bo po części czuję się Polakiem, że nie prowadzi jej Adam Nawałka. Za jego kadencji wszystko było poukładane i reprezentacja grała dobrze. Nie zawsze wygrywała, ale podejmowała walkę z każdym rywalem. Wiem, że Nawałka znów jest kandydatem do pracy z kadrą i kibicuję mu. Uważam, że wyjdziemy na plus , obojętnie czy zdoła się zakwalifikować do Kataru. Na dłuższą metę i rozwój reprezentacji jego zatrudnienie byłoby najlepsze.