Piotr Czachowski, który sam na Półwyspie Apenińskim grał, a dziś jest komentatorem tamtejszych rozgrywek, przeanalizował dla „Super Expressu” wszystkie „za i przeciw” potencjalnego transferu „Zielka”.
„Super Express”: - Inter czy Juve: oto jest pytanie… Na razie tylko w kategoriach medialnych spekulacji, ale „pogdybajmy” przez chwilę.
Piotr Czachowski: - Po pierwsze: trzeba się cieszyć z tego, że w ogóle pojawiają się takie spekulacje. Inter i Juventus to czołowe kluby Serie A, a ich zainteresowanie Piotrem to ukłon w jego stronę i potwierdzenie, że to bardzo dobry zawodnik, łączący świetną grę z asystami i strzelaniem bramek. Ewentualne oferty z Mediolanu czy Turynu lokują się półkę wyżej, niż na przykład zainteresowanie Lazio, o którym mówiono i pisano jakiś czas temu.
- Mówimy o ewentualnym rozstaniu Piotra z Napoli – jego kontrakt kończy się w czerwcu 2024, a nowego na razie nie podpisano. Ale może jeśli neapolitańczycy powojują w Lidze Mistrzów i zarobią w niej trochę kasy, zaoferuje Polakowi lepszy kontrakt niż ten proponowany obecnie...
- Myślę, że nawet sukces w Champions League nie będzie mieć znaczenia. Tym bardziej, że o powtórzenie awansu do ćwierćfinału będzie zapewne szalenie trudno. Moim zdaniem to wręcz nierealne. Po zdobyciu mistrzostwa Napoli spuściło z tonu, choć doceniam to, co zrobił w krótkim czasie trener Rudi Garcia. Zespół wciąż jednak potrzebuje korekt i doszlifowania tego, czego dokonano od początku sezonu. Piłkarze to nie roboty, i nawet jeśli zmienia się raptem jedno-dwa ogniwa, trzeba czasu na ich zgranie się z zespołem. Obrona scudetto też będzie szalenie trudna, pokazuje to już obecna strata do Interu w tabeli. Więc myślę, że Piotr podejmie się nowych wyzwań.
- Latem wyzwania w postaci wyjazdu do Arabii Saudyjskiej jednak nie przyjął!
- No i wspaniale, że został w Napoli! Oczywiście zer w proponowanym mu kontrakcie było dużo, ale… żona chyba podpowiedziała mu dobrze: że ma jeszcze na to czas.
- A może jednak na tyle wrósł w neapolitańskie środowisko, że już nie zechce niczego zmieniać?
- W przyszłym roku Piotrek skończy 30 lat. Przed nim być może ostatni naprawdę wielki kontrakt, więc jeśli oferty z Turynu i Mediolanu zostaną podtrzymane, chyba jednak powie „pas” w Neapolu. Zrobił tu już wystarczająco wiele, by mógł realnie myśleć o zmianie barw. Mogłaby mu ona osobiście przynieść jeszcze jedną wielką satysfakcję, którą niewątpliwie już może czerpać z całej swojej drogi, jaką przeszedł już na Półwyspie Apenińskim. Trzeba się tylko uważnie przyjrzeć ewentualnym ofertom. Tak jak to minionego lata zrobił na przykład Gianluca Scamacca, wracając do Włoch z Premier League.
- Co pan ma na myśli?
- Miał oferty z Interu i Atalanty. Inter był dla niego kuszący, ale wybrał trenera Gian Piero Gasperiniego i pewność gry. Teraz chodzi o to, by podobnie zadziałała mądrość Piotra i jego menedżera Bartłomieja Bolka. Potrzebna jest dokładna analiza, rozeznanie, gdzie będzie mieć większą szansę regularnych występów, pokazania się. Wiemy, jakim jest zawodnikiem Piotrek: lubiącym atakować, mądrym w ofensywie.
- A więc: Juve czy Inter?
- W Turynie z pewnością znalazłby wspólny język z dyrektorem sportowym Cristriano Giuntolim; znają się przecież bardzo dobrze z Neapolu. Za to naprawdę trudno mi odpowiedzieć na pytanie, jak Piotrek miałby się odnaleźć przy Massimiliano Allegrim? Owszem, Juventus mecze wygrywa, potrafi zdominować rywala, ale to nie jest sposób gry, w którym Piotr swój talent mógłby w pełni wykorzystać. Od czasu Antonia Conte na trenerskiej ławce turyńczyków, ten zespół ma po prostu swoje DNA. Zdobywał seryjnie mistrzowskie tytuły, ale tak naprawdę mecze, które warte były zapamiętania, można by policzyć na palcach dwóch rąk.
- Czyli Inter?!
- Inter to lepsza opcja dla Zielińskiego. Pod rządami prezydenta Stevena Zhanga zespół jest budowany krok po kroku, już w poprzednim sezonie był o włos od osiągnięcia wielkiego celu (dotarł do finału LM – red.). Nikt nie „dygnie” przeciwko Interowi, który w tym sezonie walkę o scudetto może przegrać chyba tylko z Juventusem, o ile ten skutecznie zamuruje swoją bramkę i będzie czekać na jedną jedyną akcję. Ale właśnie – rozważając ewentualny transfer - trzeba brać pod uwagę siłę kadry mediolańczyków: nie tylko podstawowej jedenastki, ale i szerokiej i mocnej ławki rezerwowych. I wyobrazić sobie, jak Piotrka wpasować w ten zespół.
- Jest jeszcze aspekt – rzekłbym – osobowościowy ewentualnej zmiany klubu. Mieszkał pan przez kilka lat we Włoszech, poznał pan tamtejsze „klimaty”. Zamiana Neapolu na Mediolan czy Turyn to nie jest „bułka z masłem”, prawda?
- Trafia pan w sedno tym pytaniem. Północ i południe Italii to zupełnie inni ludzie, mentalność. To jest zmiana miejsca zamieszkania porównywalna niemal z… wyjazdem zagranicznym. Standard życia na północy będzie jednak – jak sądzę – wyższy. Do takiej przeprowadzki pewnie będzie łatwiej przekonać żonę, która – co powtórzę – chyba miała wpływ na odrzucenie przez Piotra propozycji wyjazdu do Arabii.
- Przeprowadzka do klubu z północy to także wyższe apanaże!
- O tym nawet nie ma co dyskutować!
- A lepsze mogą być w Mediolanie czy Turynie?
- Powinny być podobne, choć Juve jest na cenzurowanym i pewnych barier nie złamie. A Inter może sobie w tym zakresie pozwolić na wiele.
- Kibice neapolitańscy zaakceptują rozstanie z „Zielkiem”?
- Piotrek w Neapolu jest postrzegany jako jeden z tych, którzy przywrócili Napoli tytuł po 33 latach. I takie wspomnienie wśród nich on sam chciałby pewnie po sobie pozostawić.
- A będzie dalej tym bohaterem, gdy odejdzie?
- Jeśli do Turynu, to nie! Zobaczmy przykład Gonzalo Higuaina. Odszedł z Napoli kilka lat temu za wielkie dla klubu pieniądze (90 mln euro – dop. aut.). Ale kibice nie wybaczyli mu tego, że wybrał Juve. A Piotr jest większą ikoną: zdobył mistrzostwo! Więc… to też argument za tym, by bardzo dokładnie przemyśleć każdą decyzję.