Zanim wspomniany Kamil Grosicki zacznie strzelać realnie na treningach w Arłamowie, spróbował strzałów… wirtualnych. Wczoraj, na terenie Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, „Grosik” wziął udział w imprezie polskiej firmy, która stworzyła grę Turbo Soccer VR. To gra piłkarska, w której gracz przenosi się do wirtualnej rzeczywistości i ma różne opcje do wyboru. Może być bramkarzem, może być strzelcem, może też odtwarzać realne sytuacje boiskowe z różnych meczów i brać w nich udział. Gra ma różne stopnie trudności i naprawdę można się dobrze bawić. Co do technologii, to wykorzystywane są gogle, ale i lasery, które gracz zakłada na nogi. Dzięki temu strzela się właśnie kończynami. Gra trafi na rynek na początku czerwca. Ma kosztować 25 euro (bez sprzętu).
Kiedyś zazdrościł innym, teraz sam reklamuje
– Kilkanaście lat temu zazdrościłem piłkarzom nie tylko tego, że są sławni i grają na najwyższym poziomie, ale i udziału w reklamach. To fajnie być tak docenionym. Teraz chętnie wykorzystuję moje pięć minut pod tym względem. I bardzo się cieszę, że zostałem twarzą gry komputerowej, zwłaszcza, że ich nazwa, Turbo Soccer VR, w pewnym sensie kojarzy się właśnie ze mną, bo na mnie wołają przecież Turbo – opowiadał zadowolony Grosicki, który na pokazie nowej gry wykonał kilkanaście wirtualnych rzutów karnych. Po niektórych piłka wylądowała w siatce, ale sporo obronił też (wirtualny) bramkarz. – Tu chyba nawet trudniej się strzela niż w realnym świecie. Ale dobrze, że nie wszystko w takiej grze przychodzi łatwo. Na pewno chętnie będę grał, pokażę też chłopakom na kadrze, również dla syna mojej żony to będzie dobra rozrywka – opowiadał Grosicki, który w tym momencie ma już kilka umów reklamowych - na przykład własny napój energetyczny dostępny w jednej z sieci handlowych. Stawki w takich przypadkach są oczywiście tajemnicą, ale specjaliści z branży oceniają, że wartość reklamowa Grosika to w tym momencie nawet 400 tysięcy złotych za dużą kampanię.
Lewy poza zasięgiem, ale Glik rozpędza się z BMW
Pod względem finansowym, nikt w kadrze nie może się oczywiście równać z Lewandowskim. Widełki kapitana kadry, w zależności od zasięgu kampanii, jego stopnia zaangażowania i kilku innych czynników wahają się między milionem złotych (minimum) a milionem euro.
Na rynku reklamowym coraz bardziej aktywny jest również Kamil Glik. Gracz Monaco również ma już kilka umów, a ostatnio związał się z producentem luksusowych aut. W trakcie zgrupowania w Juracie dostał „wypasiony” model BMW, który jest wart prawie milion złotych. A z tego co słyszę, to dopiero początek współpracy stopera kadry z tą firmą. Niewykluczone, że w najbliższym czasie zostanie ona jeszcze rozszerzona.
Generalnie specjaliści od reklamy wyceniają potencjał stopera kadry na co najmniej 500 tysięcy złotych za kampanię.
Widełki Roberta Lewandowskiego, w zależności od zasięgu kampanii, jego stopnia zaangażowania i kilku innych czynników wahają się między milionem złotych (minimum) a milionem euro.
Od parówek do piwa
Swoje pięć minut wykorzystuje też selekcjoner, który reklamuje parówki, firmę produkującą sprzęt RTV, jeden z napoi i piwo. Za ile? – Potencjał Adama Nawałki jest duży. Może liczyć na 300-500 tysięcy złotych za reklamę. Dostawałby jeszcze więcej, ale… Niektórym nie pasuje to, że selekcjoner nie udziela się medialnie, to jednak ma pewien wpływ na zasięg reklam – mówi nam osoba z branży reklamowej.
Czasem nasi kadrowicze zgadzają się też na barter, zwłaszcza nieruchomości. Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski mają luksusowe apartamenty w warszawskich wieżowcach. Zasada z reguły jest taka, że gwiazda, w zamian za reklamowanie inwestycji, otrzymuje rabat sięgający 30-40%, wartości nieruchomości.
Bywa też, że kadrowicze występują w reklamach z partnerkami. Dość często tak się dzieje w przypadku Lewandowskich, ale reklamowy debiut mają też za sobą Dominika Grosicka i Celia Jaunat, partnerka Grzegorza Krychowiaka. Choć jeśli chodzi o tego ostatniego, to w ostatnim czasie, ze względu na kłopoty z regularną grą, jego potencjał reklamowy spadł. Mamy jednak nadzieję, że po mundialu w Rosji znów wystrzeli, bo to by oznaczało, że na mistrzostwach gracz PSG pokazał się z dobrej strony. A właśnie takiego Krychowiaka potrzebujemy…