Piotr Zieliński od wielu lat jest czołową postacią SSC Napoli. Zmieniały się koncepcje, przychodzili i odchodzili trenerzy, przychodzili nowi zawodnicy, a Zieliński od 2016 roku stanowi trzon drużyny spod Wezuwiusza. Do tej pory jednak skromnie było z sukcesami, a jedynym trofeum było zdobycie Pucharu Włoch w sezonie 2019/20. Teraz jednak Napoli zdołało postawić na swoim i sięgnąć po upragnione, zdecydowanie bardziej cenne trofeum, czyli mistrzostwo Włoch. I choć na czołówkach gazet i ustach kibiców częściej byli Victor Osimhen czy Kvicha Kvaratskhelia (swoją drogą – zasłużyli na to), to Piotr Zieliński był nie mniej ważną postacią, która brylowała w środku pola, choć i w sferze czysto ofensywnej potrafił dać sporo (zakończył sezon z 7 bramkami i 11 asystami). Sama końcówka sezonu nie była jednak taka słodka, a wszystko przez mecze reprezentacji Polski, po których piłkarze udali się na wakacje.
Zieliński poleciał na rajskie wakacje. Nie miał daleko
Piotr Zieliński był jednym z zawodników, którzy wystąpili w kompromitującym meczu z Mołdawią, przegranym 2:3. Polacy jeszcze nigdy nie przegrali z drużyną będącą tak nisko w rankingu i w zasadzie nie ma wytłumaczenia dla tej wpadki. Rozumiał to Piotr Zieliński, który miał odwagę po meczu wyjść do rozmowy z dziennikarzami i przyznać, że to od jego błędu Mołdawia poczuła szansę na odrobienie strat.
Zieliński, podobnie jak inni piłkarze, po spotkaniu udał się na wakacje na Sardynię. Jako że od lat mieszka w Neapolu, to tak naprawdę nie miał daleko, bo ok. godzinę lotu samolotem. Na profilu Laury Zielińskiej, żony Piotra, na Instagramie pojawia się sporo materiałów z rodzinnego wypadu. Dużo czasu spędzają na plaży, ale nie brakuje także spacerów po malowniczych miasteczkach Sardynii, takich jak Porto Rotondo, z którego żona polskiej piłkarza udostępniła jedno ze zdjęć.