- Jak wytłumaczysz to, że w dwóch meczach z Mołdawią zdobyliśmy tylko punkt?
Piotr Zieliński: - To nie jest do wytłumaczenia. Przewaga jakościowa jest ogromna. Widać, że nawet drużyny tak odległe w rankingu FIFA coś tam potrafią grać w piłkę. Na początku meczu Mołdawianie nas przydusili. Strzelili gola i dopiero po nim zaczęliśmy funkcjonować lepiej.
- Co takiego wydarzyło się w szatni, że z taką werwą weszliśmy w drugą połowę?
- Gramy u siebie przy 50 tysiącach kibiców, którzy przyszli dla nas. Nie ma się czego bać. W pierwszej połowie, szczególnie na początku, było za dużo bojaźni w naszej grze. Nie wiadomo, czego się baliśmy, bo graliśmy z Mołdawią. Gdybyśmy wygrali, to za miesiąc byśmy grali ważny mecz, który moglibyśmy wygrać i awansować na EURO. To chcieliśmy zrobić. Nie udało się. Sami sobie dołek kopiemy.
Karol Świderski po kompromitującym występie Polaków z Mołdawią. "Znowu musimy patrzeć..."
- Jak wygląda twoja współpraca z Sebastianem Szymańskim?
- Dobrze, po raz kolejny dostaję to pytanie. To świetny zawodnik. Pokazuje to w kolejny klubie. Myślę, że ta współpraca z meczu na mecz będzie wyglądała lepiej. Przełożymy to na reprezentację.
- Wojciech Szczęsny na konferencji przed meczem z Mołdawią mówił, że Polska z taką grą nie zasługuje na bezpośredni awans na EURO. Czy w twojej ocenie Polska zasługuje na taki awans?
- Eliminacje pokazują dobitnie, że nie. Będziemy się bić w play-ff. Albańczycy pomogli nam kilka dni temu wygrywając z Czechami. Wystarczyło wygrać z Mołdawią, żeby miesiąc później z Czechami walczyć o ten awans i bezpośrednio bylibyśmy na EURO. Droga się pokrzyżowała. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, że będziemy grali w barażach. Nie wiem, kogo może w nich trafić. Z Mołdawią mamy ciężary... To na pewno tam też nie czekają nas łatwe mecze. - Zakwalifikujemy się na mistrzostwa?
- Mam nadzieję, że pojedziemy na to EURO. To wspaniała rzecz dla naszych kibiców, bardzo blisko do domu. Zawsze fajnie jest grać na najwyższym poziomie, reprezentować kraj na arenie międzynarodowej, na EURO. Będziemy do tego dążyć. Ale na razie jest ciężko.
Jan Tomaszewski masakruje po kompromitacji z Mołdawią. Żąda decyzji i ciska gromy: „Ręce opadają!”