W piątek odbyła się rutynowa kontrola w siedzibie związku. Miała ona na celu zbadanie bezpieczeństwa budynku, a w dużej mierze opierała się na wykrywaniu podsłuchów. „Super Express” najszybciej dotarł do sensacyjnych informacji, które wstrząsnęły całym krajem. Okazało się bowiem, iż najważniejsza obecnie postać w polskiej piłce – prezes PZPN – nie mógł czuć się bezpiecznie we własnym gabinecie. W jego biurze odnaleziono podsłuch ukryty w obudowie grzejnika, który był aktywny i sprawny. Więcej o szczegółach całej akcji możesz dowiedzieć się w TYM miejscu.
W galerii poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda pluskwa, grzejnik i cały feralny gabinet prezesa PZPN
Policja w PZPN
Wiadomo już, że cała sprawa będzie miała poważne konsekwencje. Na ten moment nie odkryto, kto założył pluskwę w gabinecie Kuleszy. Związek zabezpieczył materiał dowodowy, którym są m.in. nagrania z monitoringu i ślady biologiczne. Natychmiast powiadomiono organy ścigania, a te błyskawicznie ruszyły do akcji. Członek zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, Rafał Rutkowski, opowiedział o bieżącej sytuacji.
- Przyjęliśmy zgłoszenie dotyczące podsłuchu w siedzibie PZPN. Obecnie trwają czynności w tej sprawie, zajmiemy się nią bardzo poważnie – przyznał „Super Expressowi” policjant. Wiemy, że pod siedzibą związku przy ul. Bitwy Warszawskiej 1920 roku pojawił się radiowóz, a funkcjonariusze badają temat. Na ten moment nie przekazali więcej szczegółów, sytuacja jest dynamiczna i monitorowana na bieżąco.