Polska kadra jest w trudnej sytuacji jeśli chodzi o awans na mistrzostwa Europy. Biało-czerwoni nie mogą pozwolić sobie już na żadne potknięcie, tym bardziej z takim rywalem, jak Wyspy Owcze. Nie ulega jednak wątpliwościom, że październikowy wyjazd na północ Europy do najłatwiejszych należał nie będzie. Przede wszystkim ze względu na warunki atmosferyczne panujące na wyspach. A to przekłada się również na podróż reprezentacji.
Trudna podróż Polaków. Jest zagrożenie
W środę, a więc dzień podróży reprezentacji na Wyspach Owczych porywy wiatru mają osiągać nawet 80 km/h. To natomiast może spowodować trudności z lotem. - Miałem kilka nieprzyjemnych lotów na Wyspy, parę z nich kończyło się powrotem do Norwegii, gdzie spędzałem noc. Dość często piloci podchodzą do lądowania kilka razy - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Przybylski, zawodnik B36 Torshavn.
Lądowanie przy tak porywistym wietrze to zawsze ogromne niebezpieczeństwo i piloci muszą wykazać się wielkimi umiejętnościami. Dlatego też PZPN zdecydował się na pewne korekty w planie podróży. - Decyzja zapadła taka, że nasz lot będzie przyspieszony. Pierwotnie planowaliśmy wylecieć o godz. 9:40. Po rozmowach z załogą, która będzie obsługiwała nasz lot, decyzja została podjęta, że wylecimy o 8:20, co ma nam pozwolić w sposób bezpieczny i być o czasie na Wyspach Owczych. Na bieżąco trzymaliśmy rękę na pulsie - wyjaśnił na konferencji prasowej rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski.