Biało-czerwoni w strzeleckiej formie przed mundialem!

i

Autor: Redakcja SE

Polska rozgromiła Litwę w ostatnim sprawdzianie przed mundialem

2018-06-12 20:15

Polska - Litwa 4:0. W znakomitym stylu reprezentacja Polski pożegnała się z kibicami przed odlotem do Rosji na mistrzostwa świata 2018. Podopieczni Adama Nawałki rozbili w meczu towarzyskim Litwinów. Dwa gole przed przerwą zdobył Robert Lewandowski, a kiedy kapitan opuścił boisko, pałeczkę przejęli Dawid Kownacki i Jakub Błaszczykowski. Powody do radości są, ale z hurraoptymizmem nie przesadzajmy.

Po pierwszych niemrawych minutach, w których wyszalały się litewskie ambicje, biało-czerwoni złapali swój rytm i rozkręcali się z minuty na minutę. Dominowali na boisku, nie pozwalając na wiele rywalom. Dobrze wyglądała gra ofensywna na tle nieporadnej Litwy. Gorzej było ze skutecznością, ale do przerwy dwie bramki strzeliliśmy, więc narzekać nie sposób. Pochwalić trzeba grę pressingiem, bo ta wielokrotnie przynosiła korzyści. Litwini mieli kłopot z wymianą kilku podań. Polacy utrzymywali się przy piłce chętnie i długo. Widać było różnicę klas.

Prowadzenie objęliśmy w 19. minucie. Kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Dawid Kownacki, który spojrzał w szesnastkę i wymyślił sobie wrzutkę na Macieja Rybusa. Z dokładnym podaniem polski wahadłowy mógł zrobić wszystko. Wybrał zgranie do Roberta Lewandowskiego i była to decyzja trafna. Kapitan przyjął piłkę i ze spokojem zakończył akcję golem. Pomogła mu delikatnie interwencja obrońcy, który wślizgiem zmienił tor lotu piłki.

W 32. minucie faulowany przed polem karnym był Arkadiusz Milik. Piłkę pewnie ustawił Lewandowski i rzut wolny zamienił na gola z łatwością towarzyszącą rzutom karnym. Strzał "Lewego" odbił się od poprzeczki, przekroczył linię i wróci przed bramkę. Początkowo sędzia puścił grę, ale ostatecznie wskazał na środek boiska, a Lewandowski zapisał sobie drugie trafienie.

Do przerwy prowadziliśmy różnicą dwóch goli i był to najniższy wymiar kary, bo w pierwszej odsłonie świetne okazje zmarnowali jeszcze Arkadiusz Milik, Dawid Kownacki i Bartosz Bereszyński.

Zmiany w polskim zespole negatywnie podziałały na nasze płynność i organizację gry. Pierwszy kwadrans drugiej połowy należał do Litwinów tak samo, jak w piątek należał do reprezentacji Chile. W końcu jednak przezwyciężyliśmy kryzys i doszliśmy do głosu w ofensywie. W 66. minucie Grzegorz Krychowiak skierował piłkę piętą do bramki Litwy, ale sędzia nie uznał gola, bo zauważył, że pomocnik przyjął ręką.

W 71. minucie odwrotu już nie było. Biało-czerwoni rozegrali kapitalną akcję na jeden kontakt. Ręce same składały się do oklasków, kiedy Dawid Kownacki umieszczał piłkę w siatce. Dograł mu klubowy kolega Bartosz Bereszyński, a wcześniej piłkarskimi klepkami popisali się Arkadiusz Milik i Łukasz Teodorczyk.

Wynik został ustalony w 82. minucie. Po konsultacji VAR arbiter przyznał Polakom rzut karny, bo po zagraniu Kuby Błaszczykowskiego jeden z obrońców zagrał ręką. Piłkę na wapnie ustawił wprowadzony na boisko zawodnik Wolfsburga i pewnie wykorzystał jedenastkę, pokazując, że o wpadce z ćwierćfinału Euro 2016 już dawno zapomniał.

Polacy wygrali pewnie z Litwą na PGE Narodowym i sporo radości sprawili wszystkim kibicom w kraju. Pewne elementy gry biało-czerwonych muszą cieszyć, inne nadają się do poprawki, o czym pewnie dobrze wie Adam Nawałka. Na mistrzostwach czekają nas o wiele bardziej wymagające boje, dlatego nie traktujmy wtorkowego rezultatu jak zwiastun mundialowego finału.

Najnowsze