- To, że nie strzeliłem mu w Lidze Mistrzów, nie oznacza, że nie uda się w meczu reprezentacji - mówi z optymizmem Lewandowski. - Na pewno nie będzie to łatwy mecz dla nas, bo Anglia ma silny zespół i jest faworytem.
Według "Lewego" najważniejsze jest, żeby nie stracić punktów.
- Bo co z tego, że w eliminacjach do poprzedniego mundialu w niektórych meczach graliśmy dobrze, skoro w ostatecznym rozrachunku zabrakło kilku punktów. Jeśli zagramy odważnie i konsekwentnie, to możemy wygrać. Remis w Czarnogórze dał nam jeden cenny punkt i dużo wiary przed kolejnymi spotkaniami - analizuje.
Mecze z Anglią to dla biało-czerwonych coś specjalnego.
- Atmosfera jest trochę jak przed meczem z Niemcami, widocznie Polacy lubią konfrontacje z tymi krajami. Ja traktuję jednak ten mecz jako kolejny w eliminacjach, no, może z najsilniejszym rywalem z grupy - dodaje Lewandowski.
Gwiazdor polskiej reprezentacji uważa, że nie ma co demonizować "wyspiarskiego" stylu walki, twardości Anglików. - Przez grę w ich lidze wielu cudzoziemców to wszystko się wymieszało.
W naszym meczu Bundesligi z Hannoverem było więcej walki i ostrej gry niż w spotkaniu z angielskim Manchesterem - uważa Robert.
Na pojawiające się w mediach informacje, że to Lewandowski jest jednym z tych, którzy rządzą w kadrze i że to on chciał przywrócenia do niej Sławomira Peszki, napastnik Borussii odpowiada krótko: "To kompletne bzdury wyssane z palca".