Peszko został wyrzucony z kadry po tym, jak podczas wrześniowego zgrupowania przyłapano go na piciu alkoholu. Musiał czekać pół roku, żeby Smuda dał mu kolejną szansę.
Smuda mi wybaczył
- Po tym, co się stało, miałem dużo czasu do przemyślenia - mówi Peszko. - Reprezentację miałem z głowy, ale utrzymywałem kontakt z kolegami z kadry i spokojnie czekałem na powołanie.
O wychowawczej rozmowie z Franciszkiem Smudą Peszko opowiada tak: - Spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze i trener mi wybaczył. Dla mnie i dla niego temat jest zamknięty. Nadszarpnąłem zaufanie trenera Smudy, ale więcej takiego błędu nie popełnię. Teraz myślę tylko o EURO 2012 i meczu z Litwą - podkreśla Peszko.
Patrz też: Franciszek Smuda: Nie mam problemów z bramką
Na zgrupowaniu kadry w Grodzisku Peszko był najszczęśliwszym piłkarzem. Nie tylko z tego powodu, że trener dał mu kolejną szansę, ale również dlatego, że wreszcie może porozmawiać po polsku. - W Koeln po polsku porozumiewam się tylko z "Pol- dim" i Adamem Matuszczykiem. Na kadrze odżyłem, bo z każdym sobie spokojnie pogadam. Nauka niemieckiego też idzie mi jednak coraz lepiej - twierdzi Peszko.
Dopiero nabieram doświadczenia
Pomocnik FC Koeln miał znakomity początek w nowym klubie, jednak w ostatnim meczu (przegranym 2:6 z HSV Hamburg) zagrał słabo i został zdjęty z boiska już w 40. minucie. - Cieszę się, że taki mecz przyszedł teraz, a nie w kluczowych momentach sezonu. Obcokrajowców, szczególnie Polaków, dużo surowiej ocenia się w Bundeslidze. Ja dopiero nabieram doświadczenia, bo rozegrałem zaledwie osiem meczów w Niemczech.
Każdy trening to walka
Peszko twierdzi, że nie żałuje decyzji o odejściu z Lecha Poznań.
- W Poznaniu pytano mnie, dlaczego odchodzę, przecież miałbym z Lechem szansę gry z Bragą w Lidze Europejskiej. Ale ja teraz Ligę Europejską to mam co tydzień w Niemczech. Poziom rozgrywek jest wyższy, otoczka meczów imponuje. Każdy trening to walka o przetrwanie, bo rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża - opowiada Peszko.