"Super Express": - Jaka jest twoja obecna sytuacja w klubie?
Kamil Grosicki: - Kontrakt obowiązuje mnie do czerwca przyszłego roku, ale szefowie Sivassporu chcą go przedłużyć. Jeśli się nie zgodzę, to pewnie zostanę teraz sprzedany, bo później będę mógł odejść za darmo.
- Tak ci źle w Sivas?
- Myślę, że zmiana otoczenia jest mi potrzebna, bo mogłaby wyzwolić we mnie większą motywację do gry. W przerwie zimowej miałem propozycję z Kasimpasy Stambuł i chciałem odejść, ale Sivasspor zablokował transfer. Trochę mnie to rozkojarzyło i runda wiosenna, jak i cały sezon, nie były dla mnie tak udane jak rok wcześniej.
- Wcześniej marzyłeś o Galatasaray...
- Stambuł byłby idealny też ze względów prywatnych. Moglibyśmy znaleźć szkołę językową dla syna, bo w Sivas takiej nie ma. Żona nie musiałaby tak często przyjeżdżać do Szczecina, gdzie teraz mieszka i uczy się syn. Chciałbym, żebyśmy wszyscy byli razem, bo przekonałem się, że wsparcie rodziny jest bardzo ważne.
- Spodziewasz się występu przeciwko Mołdawii (7 czerwca)?
- Moim celem jest zawsze gra w pierwszym składzie. Jestem dobrze przygotowany, bo po zakończeniu sezonu w Turcji sumiennie trenowałem w Szczecinie z rezerwami Pogoni. W Mołdawii musimy zdobyć nie tylko 3 punkty, ale i naszą grą dać kibicom nadzieję, że eliminacje do MŚ nie są jeszcze przegrane. Zgodzę się z prezesem Bońkiem, który powiedział, że potrzeba nam zwycięstwa w ważnym meczu, żebyśmy uwierzyli w siebie, bo potencjał mamy bardzo duży.