Lewandowski w ogóle jest optymistą przed meczem z jednym z głównych faworytów do mistrzostwa świata.
- Zapewniam: nie staniemy na własnej połowie z myślą, by tylko się bronić - mówi "Super Expressowi" Lewandowski. - W hiszpańskiej drużynie jest wiele głośnych nazwisk. Ale same nazwiska nie będą nam strzelać goli. Nie przestraszymy się! - obiecuje.
Lewandowski wyjaśnia, że w meczu z Hiszpanią w Murcii Polacy będą starali się grać tak, jak w zremisowanym 0:0 środowym spotkaniu z Serbią.
- Cieszy to, że nie gramy długą piłką, tylko próbujemy konstruować akcje i są one naprawdę ładne. Stwarzamy sobie okazje. Z Hiszpanią też ma tak być - podkreśla Robert.
Piłkarz Lecha już jutro może spotkać na boisku tego, do którego niektórzy go porównują, czyli słynnego Fernando Torresa (26 l.). "Lewy" zapewnia jednak, że się na napastniku Liverpoolu nie wzoruje.
- Pamiętam, jak kiedyś trener Kaczmarek powiedział, że gram jak Fernando Torres. To miłe, ale ja nie patrzę na Hiszpana, tylko na siebie. Zresztą nie z nim będę walczył, tylko z obrońcami - zaznacza Lewandowski, który bardzo cieszy się na myśl o rywalizacji z tak znakomitymi rywalami.
- To świetnie, że gramy z takim przeciwnikiem, dzięki takim meczom można tylko zyskać. No i będzie trochę adrenalinki, bo zagramy na fajnym stadionie, przed dużą publicznością, a Hiszpanie zechcą ładnie się pożegnać z kibicami przed wyjazdem na mundial. Choć z drugiej strony pewnie nie będą grali na całego, bo wiadomo, że z nami to tylko test, a wszystko co najlepsze mają zostawić sobie na turniej w RPA - analizuje Robert, który podczas zgrupowania kadry ze wszystkich sił stara się nie myśleć o tym, czy jego transfer do Borussii Dortmund dojdzie do skutku.
- Na ile mogę, próbuję się od tego odcinać. Teraz ruch należy do działaczy Lecha, ja mogę tylko czekać - podkreśla Lewandowski.