Teoretycznie wciąż jest to możliwe, ale Zbigniew Boniek (53 l.) obawia się, że może być już za późno.
"Super Express": - FIFA zmieniła przepisy i wciąż jest możliwa gra Acquafreski dla Polski. Dałoby się go przekonać? Już raz prawie się to panu udało.
Zbigniew Boniek: - Dlaczego prawie? Ponad rok temu praktycznie wszystko zostało załatwione. Rozmawiałem kilkanaście razy z jego mamą, kilka razy z nim samym i ich przekonałem. Oboje podjęli decyzję, że Robert zagra dla Polski. Niestety, ludzie z PZPN kompletnie olali sprawę. Jesteśmy frajerami, że przeszedł nam koło nosa taki chłopak.
- Jest dużo lepszy od innych naszych kadrowiczów?
- Niech pan nie zadaje głupich pytań. Jest o kilka klas lepszy od wszystkich. Podniecamy się polskim piłkarzem, który strzelił kilka goli w średniej lidze, a Acquafresca zdobył w ostatnim sezonie 14 bramek w Serie A! Chce go pół włoskiej ligi, a ma niecałe 22 lata. Chłopak jest wart kilkanaście milionów euro, więc jaki polski piłkarz może się z nim równać?
- Na czym konkretnie polegały błędy PZPN?
- W fatalny sposób Roberta zlekceważono. Proponowałem wtedy Beenhakkerowi, za pośrednictwem Michała Listkiewicza, przyjazd na mecz Acquafreski. To miał być mecz Serie A z udziałem Cagliari, w którym grał Robert. Gdyby wtedy Leo i Listkiewicz przylecieli, to dziś Acquafresca grałby dla Polski. Niestety, olano sprawę. Wysłali Darka Dziekanowskiego, który wręczył mu gdzieś pod szatnią list z PZPN, że w ciągu tygodnia ma się określić, którą kadrę wybiera. Kpina.
- Dlaczego Beenhakker nie chciał walczyć o tak dobrego piłkarza?
- Znowu powiedzą, że się czepiam Leo Wtedy to on był przed EURO 2008, wszyscy się nim zachwycali, mieliśmy podbić Europę. Leo myślał o tamtym turnieju, a nie o przyszłości. Gdyby na jego miejscu był wtedy polski trener, to Robert byłby nasz, bo Polak pomyślałby, że jeśli nie wtedy, to za rok, dwa Acquafresca się nam przyda.
- Mama Roberta, Ewa Murkowska, twierdzi, że wciąż można rozmawiać na temat gry syna dla Polski...
- Pani Ewa jest wspaniałą kobietą, patriotką, której serce bije dla Polski. Jak mówi, to szczerze.
- Da się pan namówić, aby znów rozmawiać z Acquafrescą?
- Będę się trzymał dwa tysiące kilometrów od tego, żeby mi znów Lato nie powiedział: "Nie twój rower, to nie pedałuj". Teraz to niech sam sobie przyleci do Roberta, porozmawia z nim, choć jestem ciekaw, w jakim języku
- Coś panu powiem: kiedy przekonałem już Acquafrescę, że warto grać dla Polski, on mnie zapytał: "A co sądzi o mnie Leo Beenhakker? Liczy na mnie?". Mniej więcej w tym samym czasie Leo udzielił w Polsce wywiadu, że jak już Acquafresca zostanie Polakiem, to on się wtedy zastanowi, czy wysłać mu powołanie. To niewyobrażalne! Z tym piłkarzem powinniśmy się byli obchodzić jak z jajkiem, chuchać na niego. Ale skoro tak go potraktowano, to ja dziękuję. Teoretycznie wciąż możliwe, że zagra dla nas, ale moim zdaniem polski pociąg z napisem "Acquafresca" już odjechał. Włosi widzą, ile potrafi i łatwo nie wypuszczą go z rąk.