Od samego początku wiadomo było, że pochodzący z Jastrzębia reprezentant nie zagra przeciwko Holandii; eliminowały go z tego spotkania żółte kartki, otrzymane we wcześniejszych meczach Ligi Narodów. W tej sytuacji dostał od selekcjonera zgodę na krótki wypad w rodzinne strony. Powód był istotny: towarzyszył swej partnerce, Kindze Bulak, przy narodzinach córki Liliany! - Teraz w klubie musi popracować nad zdobyciem bramki, by mógł ją wraz z kolegami „wykołysać” - uśmiecha się wujek Liliany, Arkadiusz Żurkowski.
To starszy brat Szymona, wciąż grający jeszcze w piłkę w klasie okręgowej, od wielu lat będący jednak przede wszystkim personą polskiego środowiska baseballowego i softballowego. Zresztą przez 10 lat obecny zawodnik Fiorentiny szedł jego tropem! - Zawsze jednak powtarzał, że chce być piłkarzem. Baseball był dla niego tylko sportem uzupełniającym – mówi pan Arkadiusz. No i w futbolu jego brat też doszedł do reprezentacyjnych zaszczytów. Do dziś natomiast obaj potrafią długo rozmawiać o sporcie. Tak było i przy okazji ostatniego zgrupowania Polaków.
Wrześniowe potyczki z Holandią i Walią były ostatnimi przed decyzjami sztabu szkoleniowego Biało-Czerwonych o nominacjach na mundial. - Bardzo bym chciał, żeby Szymon w tej kadrze się znalazł – zaznacza nasz rozmówca. - Selekcjoner zna brata doskonale, przez długi czas współpracowali w młodzieżówce. Doskonale wie, że kiedy dostaje swoją szansę, daje z siebie maksa, zostawia na boisku serducho.
Arkadiusz Żurkowski nie jest jedyną osobą, która docenia boiskowe zaangażowanie swego brata. Wielkim admiratorem talentu „Żurka” jest także legendarny pomocnik Górnika Zabrze i reprezentacji Polski, Waldemar Matysik. - Kiedy patrzę na niego, jego zadziorność, zażartość w walce, widzę samego siebie z młodych lat – medalista Espana'82 w krótkich żołnierskich słowach komplementuje swego następcę w kadrze. W wielki talent Polaka wierzy też jego niedawny trener, Pasquale Marino, pracujący z nim w Empoli.
Dobre opinie autorytetów mogą jednak nie wystarczyć, by Żurkowski zmieścił się w ekipie na Katar. Na pewno przydałoby się jeszcze kilka ligowych (bądź pucharowych) gier w barwach Fiorentiny, bo to przecież zwiększa pewność siebie – ot, choćby w takich sytuacjach jak ta z Cardiff z pierwszej połowy. Inna rzecz, że zdobywanie goli nie jest przecież podstawowym zadaniem „Zupy”. - Niech w Katarze strzelają inni. Szymon ma biegać, harować i pracować na ich okazje bramkowe. Bardzo wierzę w to, że tak będzie – kończy rozmowę z „Super Expressem” Arkadiusz Żurkowski.