PZPN miał dostać z rządu PiS ponad 300 milionów. Gigantyczna afera wokół związku
O nowej siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej w Otwocku zrobiło się głośno pod koniec zeszłego roku. To w tej podwarszawskiej miejscowości miało powstać Narodowe Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Projekt ten mocno wspierał ówczesny minister sportu, Kamil Bortniczuk, który na początku października ogłosił nawet dofinansowanie tej inwestycji w kwocie ponad 304 milionów złotych. Kolejne tygodnie przyniosły jednak nagły zwrot - Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę, a nowy minister sportu Sławomir Nitras uchylił decyzję poprzednika. - Ta decyzja była podjęta z uchybieniem prawa, była sprzeczna z procedurami obowiązującymi w ministerstwie. Wnioski były zgłoszone w sposób niechlujny, niekompetentny, niekompletny - mówił polityk obecnie panującego rządu. Kilka miesięcy później szczegóły zamieszania ujawnił Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.
Szymon Jadczak zdradza kulisy zamieszania na linii PZPN - rząd PiS. W tle miliony złotych
Z artykułu Jadczaka możemy dowiedzieć się, że PZPN ubiegał się o dofinansowanie 70 procent wartości projektu, mimo że w teorii maksymalnym progiem jest 50 proc. dofinansowania. Piłkarski związek zaznaczył jednak we wniosku, że inwestycja dotyczy też szkoły mistrzostwa sportowego, co pozwoliłoby uzyskać więcej pieniędzy. Obawy w tym temacie miał wyrażać m.in. Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. PZPN liczył jednak na dodatkowe 90 mln zł, choć później regularnie odrzucano wnioski związku ze względu na braki formalne. W sprawę mocno zaangażowany był Bortniczuk, który centrum PZPN w Otwocku miał traktować jak inwestycję państwowego Centralnego Ośrodka Sportu. Mimo to, kwota dotacji spadła z 304 do 186 mln zł, a prawdziwe zamieszanie zaczęło się po utworzeniu dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego.
Po wyborach były premier otrzymał misję stworzenia rządu, która zakończyła się fiaskiem. Przez kilka tygodni ministrem sportu była jednak Danuta Dmowska-Andrzejuk, a za kulisami trwała walka o przyklepanie projektu PZPN. "Zaczęły się telefony, naciski. Przekonywanie, jak ważny jest to projekt. I trzeba go dociągnąć do końca, czyli podpisać umowę z PZPN. Gdy musiała omawiać wniosek PZPN-u na budowę Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej w Otwocku, nie gryzła się w język. Wygarnęła Bortniczukowi, co o nim myśli. A po wszystkim współpracownikom rzuciła, że nie pójdzie za niego siedzieć" - powiedział Jadczakowi jeden ze współpracowników Dmowskiej-Andrzejuk.
5 grudnia miało dojść do spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w którym uczestniczyła ówczesna minister sportu, Bortniczuk, prezydent Otwocka, a także ludzie z PZPN - prezes Cezary Kulesza i sekretarz Łukasz Wachowski. "To jest niebywałe, co tam się wydarzyło. Po pierwsze przedstawiciele organizacji wnioskującej o dofinansowanie nie powinni pojawiać się w siedzibie premiera na spotkaniu, które dotyczy ich wniosku. Po drugie nie powinni mieć dostępu do części informacji. Po trzecie to było ewidentne wywieranie presji na panią minister, żeby podpisała tę umowę, mimo wszystkich zastrzeżeń" - mówi WP jeden z uczestników spotkania.
Kamil Bortniczuk odpowiada na pytania Jadczaka o zamieszanie z inwestycją PZPN
Były minister sportu odpowiedział na wszystkie pytania postawione mu przez dziennikarza. Uważa, że gdyby został na stanowisku, udałoby się sfinansować projekt PZPN. - To po prostu dobry projekt i potrzebny projekt. W czasie swojej pracy w MSiT wydałem dziesiątki, o ile nie setki różnego rodzaju odstępstw i zgód na rzecz beneficjentów. Wszystkie projekty inwestycyjne dotyczące polskiego sportu starałem się traktować priorytetowo. Ten wniosek również - twierdzi Bortniczuk.
- W mojej ocenie po wyborach parlamentarnych urzędnicy chcieli niejako "wnieść we wianie" tzw. środki niewydatkowane na duże projekty inwestycyjne nowemu kierownictwu. Czy rozmawiałem o tym z panią Dmowską-Andrzejuk? Jedyna rozmowa, jaką przeprowadziłem w tej sprawie, to wymiana dwóch zdań w czasie symbolicznego "przekazywania gabinetu". Poinformowałem ją wówczas, że 27.11 podpisałem protokół z oceny tego projektu oraz przekazałem swoją ocenę, że to dobry projekt, którego realizacja leży w interesie polskiego sportu - dodał polityk PiS.