Brosz doskonale zna Bochniewicza. Przez 2,5 sezonu, po włoskiej i hiszpańskiej przygodzie stopera, wprowadzał go w ligową seniorską piłkę w Górniku Zabrze. Przez kilka miesięcy dostępu do bramki zabrzan Bochniewicz bronił u boku m.in. Mateusza Wieteski, również powołanego na mecze z Czechami i Mołdawią. Ale to piłkarza z Eredivsie, który do kadry wraca po trzech latach od poprzednich powołań (za Jerzego Brzęczka zagrał w dwóch meczach) i po rocznej przerwie (cały sezon 2021/22) na rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych, Marcin Brosz poleca do pierwszej jedenastki Biało-Czerwonych na mecz Z Czechami (piątek, 20.45, transmisja w TVP 1 i TVP Sport).
„Super Express”: - Paweł Bochniewicz doczekał się powołania od Michała Probierza na zgrupowanie przed meczami z Czechami i Łotwą. Pańskie wrażenia?
Marcin Brosz: - Cieszę się. Powołanie oznacza zaufanie ze strony selekcjonera i docenienie tego, co Paweł prezentuje w silnej przecież lidze holenderskiej.
- Rozumiem, że owa nominacja nie zaskoczyła pana?
- Paweł jest w dobrej formie, regularnie gra w Heerenveen, rozgrywa solidne spotkania. Nie mam żadnych wątpliwości, że będzie wartością dodaną reprezentacji w defensywie, ale także w jej poczynaniach ofensywnych, pod bramką rywala.
- Przed meczem z Czechami kadra będzie mieć ledwie cztery wspólne treningi. Dla nowej osoby w tym gronie, jak Paweł Bochniewicz, to wystarczająca dawka zajęć na zgranie się z resztą drużyny?
- Nie będzie to problemem. Paweł ma odpowiednie umiejętności i doświadczenie, by się odpowiednio przygotować. Najważniejsza jest kwestia przekazania tego, czego się oczekuje od zawodnika. Jeśli mu się to przedstawi, pokaże trenerską wizję jego gry, trzy-cztery treningi wystarczą, by zawodnik owe założenia skutecznie stosował w praktyce. A zresztą Paweł obserwuje przecież, jak gra reprezentacja, ogląda jej mecze.
- Wybór ustawienia defensywy: dwójka lub trójka stoperów, będzie mieć znaczenie dla przydatności Pawła Bochniewicza? Heerenveen grywa czwórką obrońców…
- Paweł – poprzez występy w naszej ekstraklasie, ale przecież także w Hiszpanii, we Włoszech i wreszcie w Holandii – jest przygotowany do gry w różnych ustawieniach. I jest na to gotowy. Przydatny będzie dla tej reprezentacji niezależnie od konfiguracji i przyjętego systemu gry
- Ma pan doświadczenie selekcjonerskie w kadrze U-19. Dokonanie wyboru między zawodnikiem regularnie grającym w klubie a reprezentacyjnym „wyjadaczem”, który jednak częściej siada na ławce w swoim zespole, to trudne zadanie?
- To indywidualna kwestia każdego selekcjonera. Ma sztab ludzi oglądających zawodników w meczach ligowych, osobiście rozmawia też z piłkarzami właśnie po to, by dokonać optymalnego wyboru. Do Michała Probierza – mówię to nie jako trener, a jako kibic Biało-Czerwonych – mam zaufanie w tej dziedzinie. Wiem, że skład będzie przez niego zestawiony tak, by zwyciężyć. Choć to oczywiście sport i dziś wyniku meczu z Czechami nie przewidzimy.
- Bochniewicz ma za sobą rok poświęcony na rekonwalescencję po zerwaniu więzadeł w kolanie. Ślad tej przerwy w grze jest jeszcze dostrzegalny w jego postawie boiskowej?
- Takie urazy – naprawdę bardzo ciężkie – niestety są wkalkulowane w naszą pracę. Był jednak bardzo świadomie prowadzony przez lekarzy i fizjoterapeutów. Przy ich pomocy dobrze wykorzystał czas poświęcony na rekonwalescencję i okres już po niej. Oglądając jego mecze nie mam wątpliwości, że po urazie nie ma już śladu. Mało tego; tak poważna kontuzja powoduje najczęściej, że zawodnik wraca na boisko jeszcze mocniejszy, bardziej pewny siebie. Zresztą mam bardzo konkretny przykład potwierdzający tę regułę. Za czasów gry Pawła Bochniewicza w Zabrzu mieliśmy w zespole Górnika również Georgiosa Giakoumakisa – chłopaka niezwykle utalentowanego, który dołączył do nas z kontuzją. Tytan pracy, u którego kluczowe było zdrowie. Po wyleczeniu urazu, grał u nas przez kilka tygodni rewelacyjnie. Po odejściu z Zabrza również, a teraz właśnie wybrany został najlepszym zawodnikiem, który w 2023 dołączył do MLS!