Maciej Rybus po raz pierwszy do ligi rosyjskiej trafił w 2012 roku, kiedy to przeszedł z Legii Warszawa do Tereka Groznego. W stolicy republiki czeczeńskiej występował przez cztery lata. Następnie na krótko trafił do Olympique Lyon, aby po chwili wrócić do Rosji, a konkretnie do Lokomotiwu Moskwa, gdzie obecnie występuje. Reprezentant Polski zadomowił się w Rosji i raczej w najbliższym czasie nie opuści tego kraju. W dodatku mógł się już przyzwyczaić do nietypowych scen z życia na wschodzie.
Legenda polskiej siatkówki WALCZY ze ŚMIERTELNĄ chorobą. Ma poważne problemy
Jedną z nich Rybus przytoczył w rozmowie z Sebastianem Staszewskim na kanale YouTube'a "Po gwizdku". Okazuje się, że Rybus był świadkiem bardzo nieprzyjemnych wydarzeń. - Wieczorem siedzieliśmy w pokoju z Marcinem Komorowskim oraz Adamem, naszym czeczeńskim kolegą. W pewnym momencie usłyszeliśmy strzały. Mama zadzwoniła do Adama i powiedziała, żeby nie wychodził z domu, bo na ulicy coś się dzieje. Okazało się, że do miasta wjechały dwa samochody z terrorystami - opowiedział Rybus.
Narzeczona Szpilki ze szczegółami o robieniu KUPKI. Można się brzydzić, skala INTYMNOŚCI przebita
- Terroryści uprowadzili dwie taksówki, pojechali do Domu Mediów i wzięli tam zakładników. Całą noc było słychać strzały. Następnego dnia rano też coś się działo, bo odwołali nam poranny trening. Dopiero po południu sytuacja się uspokoiła - dodał reprezentant Polski. Rybus wyjawił również, że jeśli otrzyma propozycje przedłużenia kontraktu z Lokomotiwem Moskwa, to chętnie z niej skorzysta.