Wobec ataku Rosji na Ukrainę straciły na znaczeniu słowa o oddzieleniu polityki od sportu. Tym bardziej, że dla Władimira Putina sport ma szczególne znaczenie, co widać m.in. po terminie decyzji o rozpoczęciu wojny. Prezydent Rosji obiecał brak działań do zakończenia igrzysk olimpijskich w Pekinie i dotrzymał słowa. Już dzień po ceremonii zamknięcia wygłosił specjalne orędzie, w którym uznał niepodległość dwóch separatystycznych regionów Donbasu, a następnie wysłał tam swoje wojska "w celu utrzymania pokoju". Był to zaledwie początek ofensywy, której apogeum przypadło na czwartek. To 24 lutego terytorium Ukrainy zostało zbombardowane, a przez granicę wkroczyła tam wroga armia. Działania Putina zbulwersowały cały świat, który stanowczo się im sprzeciwia i nakłada kolejne sankcje na agresora. Ludzie jednoczą się z poszkodowanymi, a szczególne zdanie w tej kwestii mają oczywiście wielkie osobistości. Wśród nich są m.in. mistrzowie Formuły 1, ale brakuje w tym gronie Roberta Lewandowskiego.
Marcin Gortat ostro o Rosji. Padły mocne słowa, to powinien zrobić zachód
Lewandowski milczy w sprawie wojny na Ukrainie
Gwiazda Bayernu Monachium zbudowała sobie markę rozpoznawalną na całym świecie. Jego profil na Instagramie śledzi niemal 25 milionów ludzi, a w ostatnich dwóch latach "Lewy" zgarniał nagrody dla najlepszego piłkarza świata. Jest on globalnie jednym z największych ambasadorów Polski, a jako kapitan reprezentacji ma też szczególną pozycję w drużynie narodowej. W obliczu nadchodzącego barażu o awans do mistrzostw świata z Rosją gorąca dyskusja dotyczy m.in. miejsca rozegrania spotkania. Choć pojawiają się też głosy, że piłkarze powinni honorowo zrezygnować z meczu - w stylu rugbystów na wózkach, którzy oddali walkowerem mecz podczas mistrzostw Europy w Paryżu. Ten temat został poruszony podczas specjalnego piątkowego "Super Raportu".
- Kwestia jest teraz moralna. Czy Polacy chcą ten mecz zagrać? Muszą odpowiedzieć na to sami piłkarze. Czekam, choć obawiam się, że się nie doczekam, na jakikolwiek głos Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski powinien się jakoś do tego odnieść. Tym bardziej, że inni już to robili – Kamil Glik, Piotr Zieliński. Co prawda większość polskich piłkarzy nie odzywa się w tym temacie, ale Lewandowski to ktoś więcej niż piłkarz. Śledzi go ponad 20 milionów ludzi, nie tylko Polaków. Jeśli dałby wyraźny sygnał, gest, pomogłoby to wytłumaczyć decyzję. Jego nazwisko to marka, którą można grać na międzynarodowej arenie - stwierdził dziennikarz "SE", Michał Skiba.